Subtelna muzyka prosto z Londynu

Słynna Royal Philharmonic Orchestra zagrała wczoraj w Warszawie. To był niesłychanie elegancki wieczór

Publikacja: 28.10.2009 00:56

Charles Dutoit lubi utwory o wyrafinowanych brzmieniach

Charles Dutoit lubi utwory o wyrafinowanych brzmieniach

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Królewscy Filharmonicy z Londynu wystąpili dokładnie miesiąc po jeszcze sławniejszych Berlińskich Filharmonikach. Już dawno Polska nie gościła w tak krótkim czasie równie znakomitych orkiestr.

Wszelkie porównania są trudne, bo dobre orkiestry mają niepowtarzalną osobowość. Berlińczycy nie boją się wielkich, skomplikowanych dzieł, z łatwością podejmują się najtrudniejszych zadań. Royal Philharmonic Orchestra zaskoczyła publiczność finezyjnością emocji zupełnie nietypową dla Anglików.

Niewątpliwie duża w tym zasługa ich szefa, Szwajcara Charlesa Dutoita. To dyrygent o ogromnym doświadczeniu, któremu szczególnie odpowiadają kompozycje utkane z subtelnej tkanki, o wyrafinowanych brzmieniach.

Program koncertu ułożył smakowicie. Wybrał utwory składające się z drobnych, zmiennych epizodów. Od rozbudowanej narracji liczy się w nich bardziej bogactwo muzycznych barw. Royal Philharmonic Orchestra potrafiła je ukazać, zwłaszcza w suicie „Moja matka gęś” Ravela. Miała ona mgławicową lekkość, a Brytyjczycy dodali blasku każdemu detalowi, nawet jeśli trwał on zaledwie kilka sekund.

Równie ciekawe okazały się „Wariacje Enigma” Elgara. Sztandarowe dzieło muzyki angielskiej w ujęciu orkiestr spoza Wysp Brytyjskich razi często pompatycznością, staje się rozwlekłe. Londyńczycy udowodnili, że ów cykl wariacji opartych na nieznanym nikomu – poza kompozytorem – temacie jest dramaturgicznie spójną kompozycją.

Na finał Charles Dutoit wybrał fragmenty z baletu „Romeo i Julia” Prokofiewa. W ujęciu Królewskich Filharmoników i one zabrzmiały elegancko, zabrakło wszakże niezbędnego dramatyzmu. Publiczność jednak była zachwycona, a dyrygent zdawał się być tak zaskoczony tym entuzjastycznym przyjęciem, że nie zdecydował się na bis.

Królewscy Filharmonicy z Londynu wystąpili dokładnie miesiąc po jeszcze sławniejszych Berlińskich Filharmonikach. Już dawno Polska nie gościła w tak krótkim czasie równie znakomitych orkiestr.

Wszelkie porównania są trudne, bo dobre orkiestry mają niepowtarzalną osobowość. Berlińczycy nie boją się wielkich, skomplikowanych dzieł, z łatwością podejmują się najtrudniejszych zadań. Royal Philharmonic Orchestra zaskoczyła publiczność finezyjnością emocji zupełnie nietypową dla Anglików.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem