Można pomyśleć, że lubelski zespół ma wszystko. Jednak na wszelki wypadek pytam muzyków, czy im czegoś brak.
– Urody – wyznaje ze śmiechem Krzysztof Cugowski, wokalista.
– Młodości – dodaje Tomasz Zeliszewski, perkusista i menedżer.
– Normalności – mówi Romuald Lipko, pianista, kompozytor, lider. – Kiedy zaczynałem zajmować się graniem w poprzednim systemie, wydawało mi się, że wszystko stoi na głowie. Czasy się zmieniły, a okazuje się, że jest tak samo. Mało kto w Polsce szanuje muzyków, ich pracę, nagrania, koncerty. Wszystko można mieć za darmo. Nie wydaliśmy płyty przez pięć lat, bo straciłem motywację do tworzenia.
– Nasza branża jest chora, tak jak kraj – konkluduje Cugowski. Pytam: do kogo te pretensje? Może nie trzeba było się godzić na udział w niebiletowanych występach. Kiedy się gra na festynach, podczas których ludzie piją piwo i jedzą kiełbaski, traci się prestiż.