[b][link=http://www.rp.pl/artykul/321766,471847_Na_scenie_dajemy_z_siebie_wszystko.html]Zobacz na tv.rp.pl[/link][/b]
Tytuł płyty, jak zawsze prowokacyjny i wieloznaczny w przypadku tego zespołu, obiecuje mocne wrażenia na koncercie. Bowiem na scenie muzycy tworzący Pink Freud dają z siebie wszystko, uwalniają wyobraźnię i emocje. Nowe kompozycje lidera Wojtka Mazolewskiego mają otwarta formę, pozwalają skierować improwizacje w dowolnym kierunku.
Podstawą muzyki Pink Freud jest mocny, transowy rytm perkusji Kuby Staruszkiewicza. Na niego nakładane są kolejne warstwy improwizowane gitary basowej Mazolewskiego, który swobodnie porusza się po skalach i często zmienia metrum. Szczególną rolę pełni trąbka Tomasza Ziętka szybując ponad muzyka, wzbijając się wysoko w niebo i spadając znienacka na zaskoczonego słuchacza. Czasem Ziętek gra tylko jeden dźwięk, a przeciągając go długo tworzy tło dla innych instrumentów: saksofonów, fletu i klarnetu Tomka Dudy, puzonu Adama Barona czy wibrafonu Jerzego Rogiewicza.
Na płycie znajdziemy dużo dźwięków przetworzonych elektronicznie. Pojawiają się komputerowe tła kojarzące się z ambientem i dodające muzyce tajemniczego nastroju. Ciekawe, jak muzycy wykonają te utwory na koncertach. Dotychczas rzadko korzystali z elektroniki na scenie.
Najciekawsze nagranie na płycie to utwór tytułowy „Monster of Jazz”. Pink Freud zawarł tu przesłanie swojej twórczości, radosne improwizacje wokół melodyjnego tematu, pełne zaskakujących zwrotów rytmicznych i harmonicznych. Polecam również inny chwytliwy temat „Diamond Way” i zapisaną graficznie kompozycję Anthony’ego Braxtona „Braxton”. Ten utwór może być przepustką na Warszawską Jesień. Myślę, że Pink Freud mógłby zrobić furorę na tym festiwalu.