Włącz radio, a kiedy usłyszysz anglosaskie piosenki, możesz być pewny, że jesteś w Polsce.
W ten tylko z lekka przerysowany sposób można scharakteryzować profil większości krajowych stacji radiowych, które preferują repertuar zagraniczny kosztem tego polskiego.
Wszystko odbywa się zgodnie z prawem lub na jego granicy. Zobowiązuje ono nadawców, by co najmniej 33 proc. emitowanych piosenek było wykonywanych w naszym języku. Rozgłośnie stosują jednak wybieg: prezentują je głównie nocą, kiedy słuchalność jest znikoma. W dzień zaś, w tak zwanym prime time między godz. 6 a 22 króluje repertuar zagraniczny.
[srodtytul]Komu na tym zależy[/srodtytul]
Problem ten był już podnoszony przez polskich artystów na początku dekady, nigdy jednak nie udało się go rozwiązać. Nieoficjalnie mówiło się, że politycy, którym zależy na poprawnych relacjach z najważniejszymi mediami i częstej obecności na antenie, nie chcieli ryzykować konfliktu z „czwartą władzą”. Przedstawiciele wszystkich partii obiecywali artystom pomoc, ale na deklaracjach w okresie przedwyborczym się kończyło.