Ostrzeżenia meteorologów zrobiły swoje – w sobotę tłum na rynku był odrobinę mniejszy niż zazwyczaj podczas koncertów na staromiejskim rynku. Miało to jednak swoje plusy. Strach przed burzą przepędził przypadkowych widzów, pozostawiając zorientowanych i wymagających fanów.

Marcin Wasilewski, Sławomir Kurkiewicz i Michał Miśkiewicz nie mieli żadnych problemów, by ich oczekiwania spełnić. Od początku czuło się, że są doskonale zgranym zespołem. Improwizowali swobodnie i lekko, wyczuwali wzajemne skoki napięcia, wspólnie budowali dramaturgię koncertu. Świetnie wypadł kontrast między melodyjną, bardzo klasyczną grą Wasilewskiego a bałaganiarską, niemal freejazzową pracą sekcji rytmicznej. Gdzieś w tym miejscu tkwi chyba największy atut zespołu – dzięki temu muzyka wydaje się ekspresyjna i żywiołowa. Niepozbawiona liryzmu, ale też jakiejś barbarzyńskiej energii, jakiej zawsze powinno się oczekiwać od młodych muzyków.

Za tydzień zespół rozpoczyna nagrania nowej płyty i właśnie przygotowany na nią materiał muzycy przedstawili podczas koncertu. Wnioskując z reakcji publiczności, która każdego utworu słuchała w skupieniu i każdy nagradzała rzęsistymi brawami, być może będzie to jazzowe wydarzenie 2011 roku.

Pewne jest natomiast, że Marcin Wasilewski Trio nie jest już „akompaniamentem Stańki”, lecz samodzielnym i bardzo mocnym składem.