[b]Rz: 12 września Piwnica pod Baranami, jak co roku, obchodzi rocznicę urodzin swojego założyciela, Piotra Skrzyneckiego. Czy nie boisz się, że w tym roku wyjątkowo może ona się odbyć w atmosferze małego, towarzyskiego skandalu? Zmiany organizacyjne w Piwnicy odbiły się w tym roku echem po całej Polsce.[/b]
[b]Patrycja Krauze:[/b] Nie przesadzałabym. Ostatnie zmiany w Piwnicy prędzej czy później musiały się wydarzyć. W ich efekcie 31 sierpnia rozwiązało się dotychczas działające Stowarzyszenie Klub 40, któremu prezesowali Czesław Robotycki i Piotr Ferster – nieformalny dyrektor Piwnicy pod Baranami, a jego zadania przejęło powołane wiosną Stowarzyszenie Artystów i Sympatyków Piwnicy pod Baranami, na którego czele stanęli prof. Krystyna Styrna-Bartkowicz i Tadeusz Kwinta. Wszyscy w Piwnicy czują, że to zmiana na lepsze, bo nowe Stowarzyszenie tworzą przede wszystkim artyści piwniczni i to oni będą stali na straży tradycji tego miejsca i pielęgnowali ducha, którego tchnął w nie Piotr Skrzynecki.
[b] Ale nagle w Krakowie pojawiły się głosy, że „warszawka” przejęła Piwnicę. Warszawka, czyli Ty…[/b]
To nie pierwszy i nie ostatni z zarzutów, jakie ostatnio się pojawiły. Zresztą jest zupełnie nieprawdziwy. W dzieciństwie nie raz bawiłam się w Piwnicy pod stolikiem z innymi „piwnicznymi” dziećmi, a całe życie dzielę między Warszawę i Kraków. Moi rodzice poznali się w Piwnicy, mama jest rodowitą krakowianką, a tata, Antoni Krauze - warszawiakiem, który w czasie studiów jako aktor STS-u pojawił się w Piwnicy, czego efektem są liczne krakowskie przyjaźnie i współpraca filmowa z piwnicznymi artystami: Zygmuntem Koniecznym, Zbyszkiem Preisnerem, Tadeuszem Kwintą, Haliną Wyrodek… Poza tym ojciec jest autorem filmowych dokumentów o Piwnicy oraz portretu Janiny Garyckiej – współtwórczyni Piwnicy, w której słynnym mieszkaniu na Groblach przez lata mieszkał Piotr Skrzynecki. Mój dom rodzinny był przesiąknięty atmosferą krakowsko-piwniczną.
Poza tym, to całe przejęcie Piwnicy to absurd. Stowarzyszenie szukało kogoś, kto poprowadziłby piwniczny bar, więc zgłosiłam się i zostałam wybrana – nie z powodu wyjątkowych kwalifikacji, choć tych mi nie brakuje, ale dlatego, że wszyscy mnie tam od dawien dawna znają i zapewne w jakimś stopniu ufają. Nie ma obaw, warszawka nie zepsuje Piwnicy.