To z pewnością sensacja fonograficzna 2010 roku: Lang Lang z Deutsche Grammophon przeszedł do Sony. A przecież szef każdej firmy marzy, by mieć u siebie artystę, którego w 2009 r. „Time” umieścił na liście 100 najbardziej wpływowych osobistości współczesnego świata. A podczas otwarcia olimpiady w Pekinie oglądało go kilka miliardów ludzi.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/live-in-vienna-lang-lang,prod58391863,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
Szczegółów finansowych kontraktu, mających zapewne wpływ na decyzję 28-letniego Langa Langa, nie ujawniono. A Sony postanowiła zadbać o promocję poważnego wizerunku chińskiego pianisty, o czym świadczy jego dwupłytowy album wydany pod nowym szyldem.
Jest to zapis wiedeńskiego recitalu z lutego 2010 roku. Lang Lang wiedział, że powstanie płyta, nie zdecydował się wszakże na żadne flirty z lżejszą muzyką, które mogłyby zapewnić komercyjny sukces. Wybrał utwory skłaniające do porównań z interpretacjami największych wirtuozów: Arraua, Rubinsteina, Richtera, Brendela, Horovitza, Alicii de Larrocha...
Uwielbienie milionów fanów mogło zachęcać Langa Langa do takiej rywalizacji, a poza tym nie brakuje mu młodzieńczej brawury. To ona nadaje blasku wykonaniom dwóch sonat Beethovena (młodzieńczej z op. 2 i „Appassionaty”), które znalazły się na pierwszej, recitalowej płycie. Obie Lang Lang zagrał żywiołowo i błyskotliwie. Ale słynna „Appassionata” w ujęciu prawdziwych mistrzów okazywała się utworem głębszym, pełnym tajemnicy, wręcz mistycznym.