[b]Rz: Zagrał pan w wielu wspaniałych filmach. Jak bardzo lubi pan ryzykować przy wyborze scenariusza?[/b]
Powiedziałbym, że kocham ryzyko i nienawidzę go jednocześnie. Prawdę mówiąc, mam takie podejście do wielu rzeczy. Ryzyko mnie przyciąga i jednocześnie bardzo się go boję. Decyduję się na coś z duszą na ramieniu i gdy się udaje, jestem szczęśliwy. Bardzo często w pracy na planie filmowym zadaję sobie pytanie: czy na pewno zrobiłem dobrze? Tak było choćby niedawno z filmem „Szalone serce”. Niby ten film był o muzyku, a ja jestem też muzykiem, ale wciąż męczyło mnie pytanie: czy dam sobie radę, czy nie zawiodę widzów?
[wyimek][link=http://www.rp.pl/temat/355194_Zblizenie.html]Czytaj więcej - Zbliżenie[/link][/wyimek]
[b]To chyba ekscytujące uczucie?[/b]
Tak, ekscytujące. Ale czasem doprowadza do szału. To coś takiego jak próba złapania długiego podania na boisku sportowym, gdy powtarzasz sobie – złapię tę piłkę, ale jednocześnie boisz się, że może być katastrofa.