R.E.M. odzyskało formę

„Collapse Into Now”, najnowszy album tria, świadczy o tym, że po latach zapaści zespół odzyskuje formę

Publikacja: 08.03.2011 23:37

R.E.M. odzyskało formę

Foto: Rzeczpospolita

To, co przytrafiło się amerykańskiej formacji pod koniec lat 90., jest groteskową wersją losu mitologicznego Midasa.

Z płyty na płytę R.E.M. było coraz poważniejszym konkurentem U2. Listy przebojów okupowały kolejne single. MTV z niecierpliwością czekała na nowe teledyski, które stawały się rockowymi ikonami lat 90.

W 1998 r. doszło do hazardowej rozgrywki największych fonograficznych koncernów świata. Wydawcy licytowali niebotyczne sumy, by skusić grupę Michaela Stipe'a do podpisania wieloletniej umowy. Padł rekord w fonografii. Warner Bros Records zaproponował 80 mln dolarów za pięć albumów. To 10 mln więcej, niż dostała Janet Jackson. Liczono, że czego dotknie się R.E.M. – zamieni się w Złotą Płytę. Tymczasem znakomita passa się załamała.

Manifest odmienności

To zaskoczyło wszystkich. R.E.M. było naprawdę nietuzinkowe. Zespół o uniwersyteckich korzeniach połączył oszczędne gitarowe brzmienie z frapującymi, erudycyjnymi tekstami. Najlepszy przykład stanowi pierwszy singel „Radio Free Europe" wydany w pamiętnym dla nas 1981 r.

Debiutancki album „Marmur" (1983) w podsumowaniu roku na łamach magazynu „Rolling Stone" dostał lepsze oceny niż „Thriller" Jacksona i „Synchronicity" The Police.

Stałe miejsce w historii rocka zapewniła formacji płyta „Out Of Time" (1991) sprzedana w 12 mln kopii. Amerykanie grali ostro, szybko, postpunkowo, a jednocześnie przebojowo. Na całym świecie nucono „Shiny Happy People" i wzdychano przy „Losing My Religion", przejmującym świadectwie braku wiary młodego pokolenia. Kompakt „Automatic for the People" (1992) był zdecydowanie spokojniejszy. Orkiestrowe aranżacje przygotował John Paul Jones z Led Zeppelin. Na światowe listy przebojów trafiło „Everybody Hurts".

Do momentu obecnej premiery „Collapse Into Now" ostatnią w pełni satysfakcjonującą płytą pozostawał „Monster" (1994) z „What's the Frequency, Kenneth?". Już pierwszy objęty megakontraktem album „New Adwentures In Hi-Fi" (1996) okazał się klapą. Po wydaniu kolejnego „Up" notowania grupy spadły jeszcze bardziej. Aż trzech muzyków miało kłopoty ze zdrowiem. Odszedł perkusista Bill Berry. Skład ograniczył się do tria.

Popularność zespołu podtrzymywały koncerty, podczas których wykonywał stare przeboje. Ożyła też dzięki filmowi „Człowiek z księżyca" Milosa Formana z udziałem Jima Carreya. Reżyser zaczerpnął tytuł z wydanego w 1992 r. singla R.E.M. i promował nim swój obraz.

Stipe pierwszy przypomniał zwariowaną historię komika Andy'ego Kaufmana i skomponował inspirowany jego biografią manifest odmienności. Wielu przyjmowało go wprost, podejrzewając wychudzonego wokalistę o AIDS.

Oczywiście nawet na słabych płytach zdarzały się lepsze piosenki – „E-Bow The Letter" z udziałem Patti Smith i „Daysleeper". „Imitation Of Life" czy „All The Way To Reno". A jednak R.E.M. robiło wrażenie zespołu z Księżyca, który nie rozumie realiów współczesnej fonografii. W przeciwieństwie do U2 tria nie interesowały multimedia. Stipe występował w makijażu, ale nie chciał robić show jak Bono. Wierni melodyjnym, gitarowym motywom Amerykanie musieli też przegrać ze swoimi uczniami z Radiohead, bo nie zaangażowali się w muzyczne eksperymenty.

Na szczęście dla nich nie stracili politycznego instynktu. Zapewniał im dobre miejsce na koncertach kontestujących rządy republikanów – obok takich tuzów jak Bruce Springsteen czy Pearl Jam. Na płycie „Accelerate" nagrali piosenkę „Living Well Is The Best Revenge" wymierzoną w administrację Busha.

Z perspektywy ostatniej sesji najważniejsza okazała się kompozycja tytułowa inspirowana przemyśleniami XIX-wiecznego prestidigitatora Houdiniego o tym, że wiara czyni cuda.

Berliński hymn

Nawet w wyborze studia, gdzie powstawało „Collapse Into Now", można zauważyć elementy magicznego myślenia. Album był kończony w słynnej berlińskiej Hansie, gdzie nagrano wiele przełomowych płyt, m.in. „The Idiot" Iggy Popa, „Achtung Baby" U2 i „Heroes" Davida Bowie.

Zespół mniej teraz interesuje się polityką i kwestiami społecznymi. Wrócił do spraw egzystencjalnych. Akustyczna, chwytająca za serce kołysanka „Oh My Heart" to piosenka o nowym początku. Najlepsza kompozycja na płycie. Optymizmem tchnie „Discover" – przekonuje, że poczucie wielkiego szczęścia dają drobne radości.

Berlińczykom pozazdrościć można lirycznego „Uberlin" – doczekali się kolejnej muzycznej reklamy sławiącej energię miasta.

Mocne gitarowe „All the Best" podkręca tempo płyty, a punkowego pieprzu dodaje w „Alligator Aviator Autopilot Antimatter" niezawodna Peaches. Finałowe „Blue" balladowym lamantem i melodeklamacją uświetniła Patti Smith.

R.E.M. to skrót nazwy jednej z faz snu. Wszystko wskazuje na to, że skończył się koszmar twórczej niemocy tria.

R.E.M. Collapse Into Now; Warner Music Polska; CD  2011

ZAMÓW TERAZ! cena: 62 zł

Wyślij SMS o treści into1k1 na numer 70500 (koszt SMS 0,61 zł z VAT)

Płatność przy odbiorze. Szczegóły usługi na www.one-step.pl

To, co przytrafiło się amerykańskiej formacji pod koniec lat 90., jest groteskową wersją losu mitologicznego Midasa.

Z płyty na płytę R.E.M. było coraz poważniejszym konkurentem U2. Listy przebojów okupowały kolejne single. MTV z niecierpliwością czekała na nowe teledyski, które stawały się rockowymi ikonami lat 90.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"