Adam Warzyszyński, producent Filmowej Stolicy Lata, w ramach której Warszawa zyskała aż dziewięć ekranów pod chmurką, na pogodę nie narzeka. – Nie było tak źle. Można powiedzieć nawet, że mieliśmy szczęście. Późnym wieczorem (seanse w lipcu zaczynają się o godz. 21.45) deszcz najczęściej słabł i jako „kapuśniaczek" nie odstraszał widzów. Najniższa frekwencja to 50 osób – ocenia.
Miejscem, gdzie niezależnie od prognoz synoptyków przychodziło najwięcej widzów, jest Pole Mokotowskie. To zasługa położenia, dobrej komunikacji, z metrem włącznie, ale też przyzwyczajenia gości. Kino letnie działa tu już od ośmiu lat. Teraz, równolegle z wtorkowymi pokazami w ramach Filmowej Stolicy, organizowane są przez Antyradio środowe seanse „100 leżaków i ekran" (dziś o godz. 21 – „Rzeczy, które robisz w Denver, będąc martwym").
Największym odkryciem, także dla plenerowych czwartkowych projekcji, okazała się wilanowska plaża.
– Cały czas coś się tam dzieje: koncerty, festiwal salsy... Kino jest jedną z atrakcji – mówi Warzyszyński.
Widzowie docenili też powrót filmów na Kępę Potocką na Żoliborzu. Pierwsza projekcja – „Vicky Cristina Barcelona" Allena – zgromadziła ponad 400 osób. Dziś podobnie wielu widzów organizatorzy spodziewają się w zadaszonym, czyli niezależnym od pogody, amfiteatrze w parku Sowińskiego. Magnesem ma być „Batman – Początek". To zarazem pierwszy z dwóch tegorocznych letnich pokazów w tym miejscu. Pod koniec sierpnia trafi tu „300".