Dziennikarze, aktorzy i politycy przykuli się łańcuchami do bud ustawionych na warszawskim Placu Zamkowym w proteście przeciwko niehumanitarnemu trzymaniu psów na łańcuchach.
- Chcemy uświadomić ludziom ten problem. W Polsce na łańcuchach uwięzionych jest około 2 mln psów, a większość z nich przywiązana jest w sposób niehumanitarny, czyli na zbyt krótkich i ciężkich łańcuchach. Czasem psy nie są wcale przywiązywane do bud, ale do różnego rodzaju skrzynek, beczek i słupów - powiedziała redaktor naczelna i wydawca miesięcznika "Mój pies" Paulina Król. - Najważniejsze jest to, żeby pies miał ochronę przed mrozem i słońcem, żeby miał dostęp do świeżej wody, żeby łańcuch miał co najmniej trzy metry i co najważniejsze, żeby pies był raz na jakiś czas spuszczany z tego łańcucha i żeby miał kontakt z człowiekiem - dodała Król.
W tym roku ambasadorem akcji został tancerz i choreograf Michał Piróg, który od lat wspiera zwierzęta. - Zwierzęta zasługują na to, żeby dzielić się z nimi miłością. One mają uczucia, mają umysł i czują tak samo, jak my. A co najważniejsze: kochają nas po prostu za to, że jesteśmy. Nie możemy ich krzywdzić - mówił podczas happeningu Michał Piróg.
"W XXI wieku znamy już humanitarne sposoby bezpiecznego dla otoczenia trzymania zwierząt. Dlatego w centrach największych polskich miast ustawiamy budy, do których każdy, kto tylko zechce, może się na kilka minut przywiązać - by zobaczyć, jak wygląda świat z perspektywy psa łańcuchowego, jak wycieńczające, koszmarnie nudne i bezsensowne jest życie na dwóch metrach kwadratowych. Większość osób biorących udział w akcji jest zaskoczona ciężarem takiego łańcucha - to po prostu trzeba poczuć na własnej szyi" -