Fanów muzyki dawnej ta wiadomość zelektryzuje, innym trzeba polecić zespół, który w ciągu 30 lat dokonał prawdziwej rewolucji. Francuzi, kierowani przez swego rodaka (ale urodzonego w Ameryce) Williama Christie, przywrócili światu wiele utworów barokowych, a zwłaszcza pokazali urok rodzimej muzyki tej epoki. Wcześniej poza Francją nie cieszyła się ona aż takim uznaniem.

Zespół nagrał około 70 świetnych  płyt, ale z sukcesem pojawia się też na estradach koncertowych oraz w teatrze. Les Arts Florissants odkurzyli kilkadziesiąt oper. Zresztą swą nazwę zaczerpnęli od jednej z nich, skomponowanej w drugiej połowie XVIII w. przez Marca-Antoine'a Charpentiera.

W Warszawie zaprezentują się w koncertowym wykonaniu opery „Zejście Orfeusza do piekieł" tego kompozytora. Na drugą część wieczoru Les Arts Florissants wybrali natomiast „Wenus i Adonisa" Johna Blowa.

Dlaczego Francuzi promują utwór z 1683 r., rozpoczynający historię angielskiej opery? Odpowiedź jest prosta: Blow, choć był twórcą oryginalnym, korzystał z bliskich mu wzorów francuskich.

Les Arts Florissants przyjedzie bez słynnego szefa Williama Christie. Zastąpi go 34-letni Brytyjczyk Jonathan Cohen, od kilku sezonów będący dyrygentem gościnnym tego zespołu. W bohaterów obu oper wcieli się ósemka śpiewaków pochodzących z różnych krajów.