Na miłość trzeba mieć czas - mówi Justyna Steczkowska

Piosenkarka Justyna Steczkowska mówi o miłości, wierności, życiu w blasku fleszy i poza nim

Publikacja: 18.02.2012 00:01

Justyna Steczkowska

Justyna Steczkowska

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Tekst z tygodnika Uważam Rze

W świecie gwiazd rozwody są na porządku dziennym. Odnoszę wrażenie, że mówienie o kryzysach miłosnych służy nawet podnoszeniu popularności. Jedna z artystek zaprosiła, jak pamiętamy, fotoreporterów do sądu podczas rozprawy rozwodowej. Pani ma tego samego męża od 11 lat. Ciśnie się na usta – jak to możliwe?

Są wśród nas gwiazdy, które zdobyły popularność, sprzedając zarówno swoje prywatne życie, jak i wszystko, co inni chcą kupić. Nie jestem osobą, która ma prawo umoralniać innych ani też ich oceniać, bo w przypadku emocji i miłości każdy musi rozsądzić to według własnego sumienia. Są też artyści, którzy starają się ukryć przed światem to, co dla nich najcenniejsze, czyli miłość i swoją rodzinę, ale media nieustannie żądne igrzysk i chleba potrafią zachowywać się czasem jak wredna teściowa. Nie ułatwia to na pewno życia prywatnego małżeństwom, w których chociaż jedna ze stron jest osobą popularną. Związek dwojga ludzi jest delikatną pajęczyną utkaną z emocji i każda ocena z zewnątrz niszczy ją od środka.

Panią też już rozwodzono w kolorowych pismach. Jak się pani wtedy czuła?

Na pewno nie czułam się dobrze, ale oboje potrafimy mieć do tego dystans i – jak widać – to, co mamy sobie do powiedzenia, jest dla nas ważniejsze niż to, co mówią inni.

Dlaczego koledzy z branży tak często się rozwodzą? Są bardziej roszczeniowi, egoistyczni, pieniądze uderzają im do głowy?

Myślę, że nie można tego generalizować w ten sposób, ponieważ rozwodów jest bardzo dużo i zawód nie ma tu znaczenia. Brak czasu na miłość, przerośnięte ego, niedojrzałość i wiele innych aspektów wpływa na taki, a nie inny stan rzeczy, ale ponieważ praca w show-biznesie jest widoczna bardziej niż inne, to też i rozwody są głośniejsze oraz bardziej komentowane.

Żyjemy w świecie mody na to, co antyrodzinne. Nie tylko w brukowcach, ale również w pozostałych mediach przeważa ton pochwały dla rozwodów. Jeśli znany mężczyzna zostawia żonę dla młodszej (Marcinkiewicz i Isabel), to opatrzone jest to komentarzem – w końcu odnalazł szczęście. Niewielu dziennikarzy pyta, co czują jego żona czy dzieci. Różne badania pokazują też, że mamy do czynienia z coraz większym społecznym przyzwoleniem na rozwody. To już nie życiowa porażka, ale pozbycie się problemu. Jak w takim świecie uczyć następne pokolenie wartości, jakimi są wierność, małżeństwo...?

Myślę, że to jest pytanie do mediów, dlaczego nieustannie poświęcają więcej uwagi temu, co ma w sobie mocne znamiona próżności. Rozwody nie są dla nikogo nigdy rzeczą łatwą i ocenienie tego z zewnątrz jest wielką krzywdą dla obu stron, szczególnie wtedy, kiedy w grę wchodzą dzieci. Nigdy nie powinno stawać się to debatą publiczną, ale tak jak mówię, jest niewielki procent ludzi, którzy są przesadnie ekshibicjonistyczni, i mediom wydaje się, że na podstawie tego małego procentu można w taki sam sposób traktować wszystkich innych, podczas gdy reszta wcale sobie tego nie życzy i włażenie w pościel w butach uważa za karygodne. Proszę sobie samej uczciwie odpowiedzieć na pytanie, czy większość mediów w ogóle szanuje człowieka i jego uczucia.

Jaka jest recepta na miłość według pani?

Nie ma gotowych recept ani na życie, ani na miłość.

Dużo pani koncertuje, pracuje nad nową płytą. Miłość musi walczyć z czasem?

Tak, na miłość trzeba mieć czas, ma pani rację. Trzeba też znaleźć czas na przyjemności w alkowach. Dlatego też bardzo się staram, żeby proporcje miedzy pracą a życiem prywatnym nie były zachwiane. Gdy ma się dzieci, pilnowanie tej równowagi daje bezpieczeństwo całej rodzinie. Z jednej strony miłość i poświęcenie dla małego człowieka, którego powołaliśmy do życia, z drugiej strony swój własny rozwój i spełnione ambicje rodziców wpływają na szczęście oraz spokój całej rodziny. Nikt nie może tłamsić drugiej osoby i zabraniać jej iść własną drogą lub „żyć własną legendą". Myślę, że młodym ludziom warto pokazywać i uświadamiać, że rodzina jest wielkim skarbem, ale szczęśliwie będzie działać wtedy, kiedy każdy w niej będzie szanowany przez drugiego i będzie mógł rozwijać się na swój własny sposób. Sposób, który czuje. Nie można w rodzinie nikogo zmuszać do tego, żeby zapomniał o sobie w imię źle rozumianej świętości, chyba że sam tego chce i właśnie tak czuje.

Przeczytałam w jednym z kobiecych pism zwierzenia kobiet, które po urodzeniu dziecka, nie chcąc dać się „sprowadzić" do roli mamy, wyjeżdżały na wspinaczki do dalekich krajów, a dzieci do niań wołały „mamo". Kobiety te realizowały się i – jak mówiły – odnajdywały szczęście, ale dzieci na tym tylko cierpiały...

Dlatego powtarzam raz jeszcze, że niezbędna jest równowaga. Dziecko musi mieć stały kontakt z matką, żeby wyrosło na zdrowego emocjonalnie człowieka. Po trzech miesiącach od porodu wróciłam na scenę, bo kocham muzykę, ale wróciłam na nią z dzieckiem. Karmiłam chłopaków piersią oraz woziłam wszędzie ze sobą i nie tylko z tego powodu, iż obawiałam się, że będą mówiły do babci „mamo", ale ze zwykłej macierzyńskiej potrzeby bliskości mojej i dziecka. Oczywiście wymagało to wiele wysiłku i przychylności organizatorów, ale na szczęście nie było z tym problemu. Dlatego bardzo ważne są publiczne debaty i społeczne kampanie na temat żłobków w miejscu pracy i uświadamianie pracodawcom, że zadowolona mama to też bardziej szczęśliwa i lepiej pracująca kobieta. Psychicznie nie dałabym sobie rady, nie widząc noworodka więcej niż dwa dni. Dlatego dopóki dzieci potrzebują bliskiego kontaktu z nami, dopóty spędzamy każdą wolną chwilę z nimi, bo mamy świadomość, że kiedyś pójdą swoją własną drogą i ten czas niczym nieskrępowanej, szczerej, bezinteresownej miłości i ufności do matki nigdy już nie wróci, a siła tych uczuć nie będzie już tak duża. Te piękne chwile zostaną tylko na fotografiach i przeżyć je raz jeszcze nie będziemy mieli szans, dlatego równowaga jest tak ważna.

Ma pani fanów, którzy piszą na forach o tym, że pani pożądają, na scenie eksponuje pani swoje piękne ciało. Czy mąż jest zazdrosny?

Nie, bo pożądają Justyny Steczkowskiej, a nie żony architekta.

Mężczyźni lubią dominować. Taka chyba ich natura. Czy można dominować w małżeństwie z Justyną Steczkowską?

Skoro taka natura, to trzeba nauczyć się ją szanować. Dominacja w pracy zupełnie mi wystarcza (śmiech).

Kobiety są lepiej wykształcone, dbają o siebie, walczą o swoje prawa, są sprytne i szalenie inteligentne. Coraz częściej są już nie tylko szyją, ale i głową w związku. Zgadza się pani z tym? Jest pani taką żoną?

Zgadzam się ze wszystkimi przymiotnikami, jakie postawiła pani przy słowie „kobieta", ale nawet te najbardziej sprytne, inteligentne i wykształcone potrzebują do pełni szczęścia męskiej energii, a czasem nawet męskiej dominacji, ale tej, która nie tłamsi, tylko bywa wyrazem piękna, szacunku i uwielbienia.

W jednym z wywiadów powiedziała pani, że piosenkę erotyk dedykuje mężowi. Gdyby powiedziała pani, że tajemniczemu mężczyźnie, znalazłaby się pani w jednej chwili na okładkach pism. Może to sposób na promocję nowego krążka. Pewnie lepiej by się sprzedał...

Naprawdę nie wiem, co pani odpowiedzieć, bo nie chwaliłam się tym specjalnie, po prostu napisałam to drobnym druczkiem na płycie wśród innych podziękowań, bo krążek jest najczęściej wyrazem moich emocji, i powiedziałam to też w jakimś wywiadzie. Zrobiłam to dla niego, więc sprawa jest dla mnie jasna.

Często mówi pani, że jest pani szczęśliwa w miłości. Co to znaczy? Szczęśliwa, czyli jaka?

Szczęśliwa po prostu.

Tekst z tygodnika Uważam Rze

, lipiec 2011

Tekst z tygodnika Uważam Rze

W świecie gwiazd rozwody są na porządku dziennym. Odnoszę wrażenie, że mówienie o kryzysach miłosnych służy nawet podnoszeniu popularności. Jedna z artystek zaprosiła, jak pamiętamy, fotoreporterów do sądu podczas rozprawy rozwodowej. Pani ma tego samego męża od 11 lat. Ciśnie się na usta – jak to możliwe?

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"