Reklama

Ringo Starr - zapomniane nagrania

Jeszcze w tym miesiącu ukaże się płyta z zapomnianymi nagraniami Ringo Starra z 1960 roku – pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 06.09.2012 12:39 Publikacja: 06.09.2012 11:49

„Ringo 2012” - solowe wydawnictwo studyjne eks-Beatelsa (marzec 2012 r.)

„Ringo 2012” - solowe wydawnictwo studyjne eks-Beatelsa (marzec 2012 r.)

Foto: materiały prasowe

BBC poinformowało, że piosenki zostały odnaleziono po pięćdziesięciu latach. Perkusista dokonał ich ze swoim pierwszym zespołem Rory Storm and The Hurricanes w ważnych dla liverpoolskiej muzyki miejscach: Jive Club, a także w Stormsville - tak nazywał się dom lidera, gdzie po koncertach spotykali się i jamowali miejscowi muzycy.

Zobacz na Empik.rp.pl

Lepsi od The Beatles

Ringo dołączył do zespołu w 1959 r., kiedy miał osiemnaście lat. Grupa odegrała główną rolę w tworzeniu muzycznej sceny w Liverpoolu i stylu, z jakiego zasłynęły tamtejsze formacje, nazywanego Merseybeat. - W 1960 r. Rory and The Storms byli prawdopodobnie dużo lepsi od The Beatles — powiedział Spencer Leigh znawca tamtych lat na antenie BBC. — Ich atutem był m. in. niesamowity wygląd.

Samochód Ringo

Potem sytuacja się zmieniła. Ringo Starra wypatrzył w Hurricanes Brian Epstein, menedżer Lennona i McCartneya. Perkusista był uważany za najlepszego w Liverpoolu. Storm przyciągnął go do zespołu obiecując „kobiety na pęczki", podczas każdego występu czas na solówkę, a także wykonywanie starego hitu "The Boys". Ringo śpiewał go także w The Beatles, gdzie zastąpił pierwszego bębniarza kwartetu — Peta Besta.

Kiedy Starr dołączył do The Beatles w sierpniu 1962 r. był od muzyków o wiele sławniejszy i zdecydowanie lepiej uposażony - jako jedyny mógł się pochwalić własnych samochodem. Starym, bo starym, ale jednak.

Reklama
Reklama

W 1964 r. Epstein próbował na fali powodzenia Beatlesów wylansować Rory Storm and the Hurricanes, jednak grupa nie odniosła większych sukcesów.

Fatalna noc

Dziś Storm jest zapomnianą postacią, jednak na początku lat 60. był lokalną gwiazdą — słynął m. in. ze złotego kostiumu. Nazywano go The Golden Boy i Mr. Showbusiness. Był świetnym sportowcem - biegaczem i lekkoatletą. W muzycznej karierze nie przeszkadzało mu to, że się jąkał. Kiedy śpiewał nie miał z tym problemu. Koledzy nie pozwalali mu jednak zamawiać drinków i opowiadać kawałów, bo jak mówili, trwało to zbyt długo.

Zmarł w 1972 r., miał 34 lata. To był dramat całej rodziny. Wrócił do Liverpoolu, by być z matką po śmierci ojca. Nie mogąc spać z związku z infekcją dróg oddechowych, dlatego zażył środki nasenne. Następnego dnia został znaleziony martwy wraz z matką, która prawdopodobnie popełniła samobójstwo widząc śmierć syna.

— Rory był człowiekiem estrady, wykonawcą, nie pisał i nie komponował tak jak The Beatles - powiedziała jego siostra Iris Caldwell, która najpierw była dziewczyną George'a Harrisona, a potem Paula McCartneya.

Syn Iris, Adam F., znany didżej powiedział: — Taśmy nagrane ponad 50 lat temu pozostawiają wiele do życzenia, ale na szczęście duch muzyki ocalał.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama