Niezapomniany smak wolności

Brazylijski reżyser Walter Salles mówi o swoim filmie „W drodze", o szacunku dla pokolenia amerykańskich bitników i wierze w humanistyczne kino

Aktualizacja: 12.09.2012 09:46 Publikacja: 12.09.2012 09:22

"W drodze"

"W drodze"

Foto: T-Mobile Nowe Horyzonty

Kiedy zetknął się pan po raz pierwszy z książką Kerouaca?

Walter Salles:

W 1974 roku. Miałem wtedy 18 lat. W Brazylii były to czasy dyktatury wojskowej, działała cenzura, filmy trafiały na półki, wiele książek nie mogło się ukazywać. Na szosach stały kontro- le wojskowe, nie można było swobodnie podróżować. Dostałem angielskie wydanie „W drodze" i oszalałem. Czytałem o tym, co dla nas było niedostępne. Mój egzemplarz książki przeszedł potem przez pół uniwersytetu, mam go do dzisiaj, jest „zużyty", pełen wykrzykników, rysunków i notatek kolegów. Fascynowała nas wolność, jaką bohaterowie powieści nosili w sobie. Poza tym nigdy wcześniej nie widziałem, by ktoś traktował seks i narkotyki jako sposób na poznanie nowych światów. A wreszcie – niezwykły był styl narracji Kerouaca.

Recenzja filmu i kto jest kim - czytaj więcej

Do ekranizacji „W drodze" różni twórcy przymierzali się od lat. Wszyscy rezygnowali.

To prawda. Pierwsza próba została podjęta w latach 60., niedługo po publikacji książki. W 1968 roku zmarł po przedawkowaniu narkotyków Neal Cassady – pierwowzór postaci Moriarty'ego. A więc ukarany został człowiek, który się narkotyzował i nie cenił wartości rodzinnych. Purytańska, powojenna Ameryka uznała tę śmierć niemal za karę za grzechy – to nie był dla niej odpowiedni bohater. Chciał też powieść Kerouaca zekranizować Francis Ford Coppola, najpierw jako reżyser w latach 80., potem jako producent – w 90. Ale trafił na czasy Reagana, potem Busha i nie udało mu się tego tematu przepchnąć. Teraz pomogli mi niezależni producenci, także z Europy, którzy mają inny stosunek do sztuki. „W drodze" w dużej mierze powstało dzięki francuskiej firmie MK2.

Sylwetka - Walter Salles reżyser

Jak pan, człowiek z innej kultury, dał sobie radę z tak amerykańskim materiałem?

Miałem pewien problem z zanurkowaniem w amerykańską rzeczywistość lat 50. Ale jestem przyzwyczajony do przekraczania kulturowych barier. Urodziłem się w Rio de Janeiro, dzieciństwo spędziłem w Stanach i we Francji, dopiero jako nasto latek wróciłem do ojczyzny. My, Brazylijczycy, może dlatego, że mówimy po portugalsku, czasem czujemy się tak, jakbyśmy mieszkali na wyspie. Jednak gdy dotarłem  do Machu Picchu, zrozumiałem, że jestem częścią kontynentu, na którym w niezwykły sposób ludziom udało się nawiązać dialog z naturą. Potem miałem po dobne wrażenie wspólnoty po „Dziennikach motocyklowych". Poczułem się nie tyle reżyserem brazylijskim, ile południowoamerykańskim. Moja ojczyzna się rozszerzyła. Teraz bliscy stali mi się amerykańscy bitnicy. Mam świadomość, że jeśli mogę doświadczać dziś wolności, zawdzięczam to ludziom, którzy w latach 50. robili rewolucję w dziedzinie obyczaju, feminizmu, ekologii. Chciałem im złożyć hołd.

Zobacz fotosy z filmu

Jak przygotowywał się pan do tego filmu?

Czytałem, odwiedzałem muzeum bitników, spoty- kałem się z poetami, dzisiaj już 80-latkami, przedstawicielami beat generation, którzy jako pierwsi zasiali w społeczeństwie ziarno prawdziwej wolności. To byli najmłodsi ludzie, jacy kiedykolwiek stanęli na mojej drodze. Zachowali integralność i radykalizm, jaki zawsze mieli. Potem, choć powstało mnóstwo wersji scenariusza, na planie często improwizowaliśmy. Nie chcieliśmy kurczowo trzymać się tekstu, próbowaliśmy być równie spontaniczni i nieobliczalni jak sam Kerouac, gdy pisał swoją książkę.

Co jest atrakcyjnego w bitnikach dzisiaj? Czym mieliby oni intrygować widzów z zachodniej cywilizacji XXI wieku, którzy zachłysnęli się wolnością?

Dzisiaj, gdy ludzie spędzają pół życia przed telewizorami, idea doświadczania świata na własnej skórze jest niemal równie rewolucyjna jak w czasach Kerouaca. Oglądanie na żywo Big Brotherów nie zastąpi własnego obcowania z ludźmi. Poza tym jest to uniwersalna opowieść o wchodzeniu w dorosłość. W każdym czasie młodzi ludzie zastanawiają się, w jaką stronę iść. „W drodze" jest książką o tym momencie, gdy nie mamy jeszcze w sobie pewności, gdy zadajemy pytania, na które nie znamy odpowiedzi.

Pan już jest na innym etapie...

Gdy wiele lat temu zaczynałem podróż z bitnikami, prowadziłem życie nomady. Dziś mam żonę i dwoje dzieci. Zmieniają się moje motywacje i cele. Zrobienie filmu to ogromny wysiłek emocjonalny i fizyczny: podczas zdjęć tracę 8–10 kilogramów. Wszystko zatrzymuje się, żyję robotą. A mając rodzinę, muszę znaleźć równowagę między życiem a pracą.

Przestał pan wierzyć w kino?

Jak mógłbym, skoro powstają takie filmy jak „Pewengo razu w Anatolii" czy „Martwa natura"? Turek Nuri Bilge Ceylan i Chińczyk Jia Zhangke pokazali, że humanistyczne kino pomaga zrozumieć świat. Film Ceylana zaprowadził mnie w rejony, w jakich dotąd nie byłem. Nie mam na myśli krain geograficznych. Myślę o podróży w głąb człowieka. W takie rejony kiedyś zapuszczał się Tarkowski, dzisiaj potrafi to Haneke.

Swój następny film zrobi pan w Brazylii czy wciągnie pana Ameryka?

Mam dwa projekty – w Brazylii i w Argentynie. Na pewno nie zamieszkam w Stanach. Filmowiec musi być wierny swoim korzeniom i ładować akumulatory we własnym kraju. Mogę zrobić film w Nowym Jorku czy Los Angeles, lubię tam pracować. Ale zawsze mam przy sobie paszport i po zdjęciach wracam do siebie.

 

Sylwetka

Walter Salles reżyser

Urodził się 12 kwietnia 1956 roku w Rio de Janeiro. Jego ojciec był dyplomatą i właścicielem Unibanco, jednego z największych banków w Ameryce Południowej. Walter skończył reżyserię w Southern California University. Jego „Obca ziemia" w 1996 roku została uznana za najlepszy brazylijski film roku 1996. Dwa lata później Salles odbierał Złotego Niedźwiedzia i dwie nominacje oscarowe za znakomity „Dworzec nadziei". Ważnymi tytułami w jego filmografii są też: „Linha de Passe" o chłopakach z dzielnic biedy, którzy spełniają swe marzenia dzięki piłce nożnej, oraz kontrowersyjne „Dzienniki motocyklowe" o młodości Che Guevary. 

Kiedy zetknął się pan po raz pierwszy z książką Kerouaca?

Walter Salles:

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali