Peter Gabriel - historia kariery

Albumem „So” Peter Gabriel, awangardowy eksperymentator, podbił 25 lat temu serca masowej widowni - pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 26.10.2012 19:17 Publikacja: 26.10.2012 18:54

Peter Gabriel tworzy niesamowity teatr muzyczny

Peter Gabriel tworzy niesamowity teatr muzyczny

Foto: Corbis

To był ryzykowny krok. Tak jak każdy w karierze tego nieprzewidywalnego artysty. Fani ambitnych, rozbudowanych form muzycznych, z jakich zasłynął, zarzucili mu po tej płycie zdradę i pakt z MTV – wcielonym diabłem popu, telewizją mamiącą wykonawców sławą i wielkimi pieniędzmi. Trudno się nie zgodzić, ale teledysk nakręcony do soulowo brzmiącego superhitu „Sledgehammer” jest dziełem sztuki audiowizualnej, który należy prezentować w nowojorskim Museum of Modern Art lub londyńskiej Tate Gallery, na poczesnym miejscu.

Zobacz na Empik.rp.pl

Zmysłowa Kate

Gabriel spędził 16 godzin na kręceniu kolejnych ujęć ze znanym artystą sztuki wideo Steve’em Jordanem, by pokazać, jak na jego twarzy odbijają się zmienne emocje. Wideoklip był strzałem w dziesiątkę. Gabriel zawdzięcza mu pierwsze w swej solowej karierze miejsce na szczycie amerykańskiej listy przebojów. Klip znalazł się też w pierwszej piątce setki najważniejszych teledysków MTV wraz z „Thrillerem” Michaela Jacksona i „Vogue” Madonny. Ale był grany od nich częściej.


Gabrielowi zarzucano też, że czerpiąc z czarnej muzyki, kopiował Phila Collinsa, swojego byłego kolegę i następcę w Genesis.


– Chciałem tylko spełnić marzenie z dzieciństwa i zaśpiewać jak Otis Redding – wyznał. Trzeba przyznać, że udało mu się.

Nikt, tak jak on, nie miał takiej sexy chrypki. Nomen omen pasuje do piosenki, której zawoalowanym tematem jest seks. Muzyka zwraca uwagę niezwykle pulsującym rytmem. Do rytmu wokalista zawsze miał niesamowite podejście. Poświęcił mu niejedną piosenkę. W jednym z wielu eksperymentów nagraniowych partią rytmiczną uczynił zapis przetworzonych elektronicznie odgłosów kroków po płytach chodnika.

Muzyczną sensację wzbudził hit „Don’t Give Up”. Przez sześć minut Gabriel znajduje się w objęciach przepięknej i zmysłowej Kate Bush. Tulą się jak aniołki, a Bush śpiewa słodkim głosem tytułowy refren. Dlatego ruszyła fala plotek, choć muzyk zapytał o zgodę na taki występ swoją żonę Jill.

Piosenka jak ulał pasuje do dzisiejszych czasów. Wokalista napisał ją po tym, gdy obejrzał telewizyjny show o rodzinie zmagającej się z brakiem pracy i udzielającej sobie wsparcia w tym trudnym czasie. Refren „Nie poddawaj się” jest dokładnym cytatem z tego, co mówiła Peterowi żona w najtrudniejszych chwilach. Na początku zaprosił do duetu gwiazdę country Dolly Parton. Ta jednak odmówiła. Kate Bush nie cofnęła pomocnej dłoni.

Lisia maska

Gabriel od początku ujawniał talent aktorski i świetnie czuł się na scenie. Znana jest anegdota, gdy podczas jednego z pierwszych występów Genesis w 1967 r. pewnym siebie spojrzeniem omiótł salę i zapytał: „Jakie są państwa muzyczne życzenia. Spełnimy każde”. A na widowni był tylko jeden słuchacz.

Momentem przełomowym był występ w Irlandii, kiedy ku zaskoczeniu nie tylko widzów, ale i kolegów z zespołu wyszedł na scenę w masce lisicy, ubrany w sukienkę, nawiązując do głównego motywu albumu „Foxtrot” (1972). Phil Collins był zły, bo wszystkie prasowe relacje skupiły się nie na muzyce, lecz na przebraniu wokalisty. Nie kryje jednak, że dzięki temu honoraria powiększyły się o jedno zero i rozpoczęła się błyskawiczna kariera zespołu.

Progresywny rock był dla Gabriela pretekstem do scenicznej opowieści. Wokalista tworzył niesamowity muzyczny teatr. Przywdziewał maski, zmieniał kostiumy. Potrafił dla mocnego efektu zgolić nawet włosy lub zaskoczyć niesamowitą fryzurą. Wizyjne, psychodeliczne, oparte na logice snu, teksty z czasem wykreowały galerię postaci i zapełniały muzyczny świat fanów Genesis, w którym Gabriel był magiem, narratorem i bohaterem.

Gabriel postawił też na efekty świetlne. Bywało, że sam operował reflektorem, kierując go na kolegów lub fanów, co podnosiło temperaturę widowiska. Używał też materiałów fluorescencyjnych, równie efektownych w latach 70. jak lasery dwie dekady później. Połyskliwe były też makijaże. Na tle pozostałych kolegów rodził się muzyczny monodram, teatr jednego aktora. Nowa rola pochłaniała Gabriela coraz bardziej. Ale tworząc wszystkie teksty na legendarny album „The Lamb Lies Down on Broadway” (1974), jednocześnie wywołał konflikt w zespole, którego wynikiem stała się solowa kariera. Odejściu z zespołu poświęcił pierwszy solowy przebój „Solsbury Hill”.

Taniec pod kopułą

Nareszcie miał wolną rękę w komponowaniu scenicznych obrazów i zapraszał do kreowania muzycznych widowisk najlepszych dekoratorów. Scenografia współgrała z tematyką i dramaturgią albumów. Kto nie widział inscenizacji „Downside Up” na własne oczy, może nie uwierzyć. Wokalista postanowił zrealizować ideę występu „do góry nogami” – dosłownie. Okrągła metalowa konstrukcja zawieszona nad kopułą hali opuszczała się powoli, a on, nie przerywając śpiewu, unosił się w powietrze i po wykonaniu efektownego salta sunął stopami po sklepieniu sceny.

Unosząc się coraz wyżej z głową zwieszoną tuż ponad plecami muzyków, wykonywał finał piosenki z radością artysty, któremu jeszcze raz udało się pokonać granice nieprzekraczalnego w sztuce, w życiu. Chwilę potem, już oswobodzony z zabezpieczających lin, wcielał się w uczestnika telewizyjnego spektaklu z piosenki „The Barry Williams Show”. Ruchoma kopuła estrady zmieniała się wtedy w otoczony barierkami ring, po którym Gabriel poruszał się za statywem kamery. Z mikrofonem przypiętym tuż przy ustach nawoływał publiczność do udziału w transmisji na żywo, wielkiej parodii reality show.

Jako pierwszy rockowy artysta w pełni wykorzystał komputer. Nagrywając album „Us” (1992), nie chciał dawać fanom wyłącznie albumu z piosenkami, tekstami i zdjęciami. Poprosił znanych twórców wideo-artu, by na osobnej płycie CD-R przygotowali interaktywne wizualizacje do każdej z kompozycji. Jako jeden z pierwszych promował sprzedaż muzyki poza tradycyjnymi sklepami w nowym, internetowym formacie. Stworzył w tym celu serwis On Demand Distribution (OD2), który za 60 mln dolarów odkupiła potem Nokia.

Ciekawe, w jakie nowe technologie je zainwestował, jakim nowatorskim albumem nas zaskoczy?

Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali