- Tańczcie ze mną, Bóg stworzył nas do tańca - zachęcała publiczność, która jednak ociągała się. Dała więc znak kilku osobom z pierwszych rzędów, by przyłączyli się do niej. Mając za akompaniatora tylko pianistę Thierry'ego Vatona stworzyła niezapomniany, półtoragodzinny show.
Świąteczne koncerty na koniec roku organizowane przez Stołeczną Estradę w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela mają już swoją tradycję. Tu dał solowy recital pianista Chick Corea, śpiewali: Barbara Hendricks, The Hilliard Ensamble, a rok temu znakomity występ dała jazzowa wokalistka Dee Dee Bridgewater. Jeśli nawet Angelique Kidjo nie dorównała jej różnorodnością i finezją interpretacji, to przewyższyła witalnością.
Po dwóch nastrojowych, tradycyjnych tematach „Zelie" i „Lakutshona Langa" z płyty „Oyo" otwierających koncert, zaintonowała ekspresyjną kompozycję „Ominira" z albumu „Black Ivory Soul". Jak obiecała w rozmowie z „Rz" przed świętami, zaśpiewała także świąteczny temat. Nie wybrała jednak żadnej z kolęd, a kompozycję Johna Lennona i Yoko Ono „Happy Xmas (War Is Over)". Piosenka będąca w 1971 r. protestem przeciwko wojnie w Wietnamie, stała się jedną z najczęściej odtwarzanych w czasie Bożego Narodzenia. Później na chwilę oddaliła się za fortepian, by dać pianiście czas na solową improwizację na temat kolędy „Cicha noc". Ciekawie wypadła jej interpretacja ballady „Summertime" Gershwinów.
- Czy jest wam ciepło - zapytała w pewnym momencie zacierając dłonie. Wyszła bowiem na scenę w marynarce, a publiczność siedziała w zimowych ubraniach. by się rozgrzać zaintonowała rytmiczny temat „Atcha Houn", też z płyty „Oyo". Zachęciła publiczność do wspólnego klaskania, choć nie było to łatwe w przypadku nieparzystego metrum na 5/4.
Prawdziwym wokalnym popisem był wykonany a cappella temat „Senie" z wczesnego albumu artystki „Logozo" i dedykowany wówczas wokalistce z Togo Belli Bellow. Archikatedra wypełniła się dźwięcznym, mocnym głosem Angelique Kidjo i od tej chwili fortepianowy akompaniament wydawał się jej niepotrzebny.