Reklama

Mariusz Treliński zmienia własny spektakl

W Theatre La Monnaie w Brukseli odbyła się w czwartek premiera „Manon Lescaut” Pucciniego. Reżyser Mariusz Treliński przyznał się do błędów i wprowadził zmiany.

Aktualizacja: 24.01.2013 19:19 Publikacja: 24.01.2013 17:45

W Theatre La Monnaie w Brukseli odbyła się w czwartek premiera „Manon Lescaut” Puccinieg

W Theatre La Monnaie w Brukseli odbyła się w czwartek premiera „Manon Lescaut” Puccinieg

Foto: Theatre La Monnaie

Ta inscenizacja jest koprodukcją belgijskiego teatru oraz  warszawskiej Opery Narodowej. Jako pierwsi obejrzeli „Manon Lescaut" widzowie polscy w październiku ub. roku.

– Uważam, że w Warszawie poniosłem pewnego rodzaju fiasko. Byłem bardzo niezadowolony z tamtej realizacji; jako całość spektakl był pęknięty – przyznał w Brukseli Mariusz Treliński. Twierdzi też, że przygotowując brukselską premierę wyciągnął wnioski z niedociągnięć. Inaczej poprowadził niektóre postaci, np. diabolicznego brata tytułowej bohaterki, wprowadził też konwencję „teatru w teatrze". Dzięki temu efekt sceniczny powinien być dużo lepszy.

Przystępując do pracy w La Monnaie Mariusz Treliński zmienił wspomagającego go dramaturga. W Warszawie był to Piotr Gruszczyński, obecnie nad inscenizacją pracował Krystian Lada, młody polski artysta mieszkający w Amsterdamie, a działający głównie w Holandii i Niemczech. Jest twórcą, który porusza się na pograniczu teatru, sztuk wizualnych i muzyki. Inna też jest obsada „Manon Lescaut" w Brukseli, a Boris Kudlička dokonał zmian w swojej scenografii.

Tą premierą Mariusz Treliński debiutuje w Theatre La Monnaie, uważanym za jedną z najważniejszych operowych scen Europy. Od ponad trzech dekad Bruksela słynie z nowoczesnych, nierzadko kontrowersyjnych inscenizacji.

– „Manon Lescaut" to jedno z najważniejszych wydarzeń naszego obecnego sezonu – podkreśla dyrektor La Monnaie, Peter de Caluwe. – Wybraliśmy bowiem opery o kobiety nieszczęśliwe, zmagające si z losem. Była już „Lulu", potem „Traviata", „Manon Lescaut" uzupełnia tę galerię postaci.

Reklama
Reklama

Przedstawienie polskiego reżysera będą mogli też oglądać widzowie innych miast Belgii, a także we Francji. 29 stycznia „Manon Lescaut” będzie bowiem transmitowana przez sieć kin w cyklu „Niech żyje opera! ".

Ta inscenizacja jest koprodukcją belgijskiego teatru oraz  warszawskiej Opery Narodowej. Jako pierwsi obejrzeli „Manon Lescaut" widzowie polscy w październiku ub. roku.

– Uważam, że w Warszawie poniosłem pewnego rodzaju fiasko. Byłem bardzo niezadowolony z tamtej realizacji; jako całość spektakl był pęknięty – przyznał w Brukseli Mariusz Treliński. Twierdzi też, że przygotowując brukselską premierę wyciągnął wnioski z niedociągnięć. Inaczej poprowadził niektóre postaci, np. diabolicznego brata tytułowej bohaterki, wprowadził też konwencję „teatru w teatrze". Dzięki temu efekt sceniczny powinien być dużo lepszy.

Reklama
Kultura
Arrasy i abakany na Wawelu. A także inne współczesne dzieła w królewskich komnatach
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama