Muzyka wyrażająca ducha młodzieńczych społeczności

Dwa brytyjskie zespoły – Foals oraz Biffy Clyro – wydały nowe płyty z mocnymi singlami - pisze Jacek Cieślak

Publikacja: 25.03.2013 08:34

Biffy Clyro, Opposites, Warner CD, 2013

Biffy Clyro, Opposites, Warner CD, 2013

Foto: Rzeczpospolita

Foals

od początku wywoływali gigantyczne nadzieje wydawców. Produkcją ich debiutanckiego albumu

„Antidotes"

zajął się sam Dave Sitek z TV On The Radio. Jednak brzmienie, które zaproponował, nie odpowiadało zespołowi. Do anegdoty przeszła recenzja, jaką wystawili utytułowanemu koledze: „Piosenki brzmią, jakby je zarejestrowano w Wielkim Kanionie".

Postawili na swoim i po przearanżowaniu nagrań płyta debiutowała na trzecim miejscu brytyjskiej listy przebojów. Sukces był jednak lokalny. Poza Wyspami Foals zostali zauważeni dopiero po nagraniu drugiego krążka „Total Life for Ever". Muzycy reklamowali go jako „marzenie umierającego orła". Większość piosenek napisanych przez Yannisa Philipakisa dotyczyła futurologii, na punkcie której ma kręćka. Najważniejsze dla grupy było to, że singel „Spanish Sahara" trafił do zrealizowanego przez HBO serialu „Entourage", a potem zakupiono go do cyklów „Skin" i „Outcasts".

Wydana niedawno trzecia płyta „Holy Fire" to bardzo wyrównany zestaw poprockowych piosenek z mocnym singlem „Inhaler" wspartym znakomitym teledyskiem. Kompozycja łączy melodyjny, tajemniczy motyw z potężnym riffem, jakiego nie powstydziłyby się najlepsze hardrockowe formacje. Piosenka i clip fantastycznie wyrażają istotę młodzieżowych społeczności, które nie chcą utożsamiać się z wielkimi ideami, wolą minimalizm nieformalnych spotkań, adrenalinę sportów ekstremalnych, taniec czy jogę. Świetny jest też rytmiczny „My Number", refleksyjny „Bad Habit" i przebojowy „Everytime".

Na tle Foals szkocka grupa Biffy Clyro to weterani. „Opposites" jest już siódmym jej albumem, wliczając w to koncertowe „Revolutiones: Live at Wembley". Wembley w biografii każdego zespołu brzmi dumnie, ale Szkoci występowali już na prawie wszystkich ważnych arenach i festiwalach, choć przypisana mu jest rola zespołu rozgrzewającego publiczność przed występami takich gwiazd, jak The Rolling Stones, Red Hot Chili Poppers czy Muse.

Także na najnowszej płycie postawili na dopracowane, precyzyjne brzmienie. Wokalista tria Simone Neil ma znakomitą dykcję, która sprawia, że słowa piosenek brzmią tak dobitnie jak gitarowe riffy i uderzenia perkusji. Największym hitem na płycie jest „Black Chandelier". Co ciekawe, teledysk bardzo przypomina „Inhaler": muzycy konfrontują się z grupą czarnoskórych imigrantów żyjących poza głównym nurtem społeczeństwa.

Duże wrażenie robi kompozycja „Opposite", piękna szkocka ballada, która na koncertach będzie stanowić okazję do zapalenia zapalniczek bądź rozjaśnienia widowni światłem telefonów komórkowych. Płyta dostarcza też atrakcji dla oka – wyróżnia się projektem okładki przygotowanej przez Storma Thorgersona, nadwornego plastyka Pink Floyd.

Foals

od początku wywoływali gigantyczne nadzieje wydawców. Produkcją ich debiutanckiego albumu

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem