Potworna presja Internetu

Sofia Coppola o filmie „Bling Ring" i o tym, czym jej młodość różniła się od życia dzisiejszych nastolatków – opowiada Krzysztofowi Kwiatkowskiemu

Aktualizacja: 18.06.2013 19:05 Publikacja: 18.06.2013 18:48

Sofia Coppola (ur. 1971), scenarzystka, reżyserka ?i producentka

Sofia Coppola (ur. 1971), scenarzystka, reżyserka ?i producentka

Foto: AFP

Red

?„Bling Ring" oparty jest na faktach. Grupa nastolatków naprawdę włamywała się do domów gwiazd, wypijała whisky z ich barków, kradła luksusowe ubrania. Spotkała pani tych ludzi?

Zobacz galerię zdjęć


Sofia Coppola: ?Niektórych. Kiedy zaczynali opowiadać o swoich skokach, mieli w głosie satysfakcję. Zdałam sobie sprawę, że robiąc o nich film zapewniam im uwagę i rozgłos, o które walczyli. Dlatego zmieniłam imiona bohaterów i nie śledziłam ich dalszych losów.

Jakie wrażenie na pani zrobili?

Czytaj recenzję filmu


Chłopak był sympatyczny i zagubiony, jako jedyny żałował, że wpakował się w tę aferę. Opowiedział mi dużo przydatnych szczegółów. Dzięki niemu jest w filmie scena, w której jedna z dziewczyn chce ukraść psa Paris Hilton – w życiu nie przyszłoby mi to do głowy. Z innymi nie mogłam znaleźć wspólnego języka. Przestraszyła mnie ich pewność siebie, arogancja.

Dlaczego postanowiła pani przenieść losy młodocianych włamywaczy na ekran?

Sprawą Bling Ring zainteresowałam się, gdy w „Vanity Fair" przeczytałam reportaż z ich wypowiedziami. W tej aferze jak w soczewce skupiają się marzenia współczesnej Ameryki. Krzykliwej, nastawionej na blichtr rodem z kolorowych magazynów. A Los Angeles jest centrum takiego świata. Stąd rozlewa się kultura celebrytów, wystawnych imprez, głośnych premier, a swoje programy telewizyjne nadają Kardashianki czy Paris Hilton. Bohaterów „Bling Ring" od gwiazd dzieli kilka przecznic. Luksusowe wille są dla nich na wyciągnięcie ręki. I postanowili tę granicę przekroczyć, idąc na skróty.

Kręciła pani m.in. w domu Paris Hilton. Chciała pani zachować autentyczność?

Zależało mi, aby film nie był kreskówkową parodią. Żeby czuć w nim było prawdę. Stephen Dorff, mój aktor z „Somewhere. Między miejscami", przedstawił mi Paris. Ona uczyniła z celebryckiego stylu życia zawód. Nieustannie manipuluje swoim wizerunkiem, aby wzbudzać zainteresowanie mediów. To jej rezydencja – pełna przepychu, gadżetów i portretów właścicielki, opisywana w prasie i pokazywana w telewizji – zainspirowała włamywaczy. Wracali do niej wiele razy.

W filmie pokazuje pani fascynację ekskluzywnymi markami. Ale przecież sama pani zajmowała się fotografią mody, projektowała torebki i buty dla Louisa Vuittona, założyła własną firmę Milk Fed.

Istnieje olbrzymia różnica między modą a świecidełkami, tandetnym blichtrem spod znaku Bling Ring, w który nigdy w żaden sposób się nie angażowałam. Świat wielkich kreatorów kiedyś był dość zamknięty. Projektanci szukali oryginalności, swoje produkty adresowali do grupy koneserów. Dzisiaj portale internetowe codziennie komentują stroje gwiazd. Sukienki Prady i buty od Louboutina stały się obiektem pożądania nastolatków. To uboczny efekt serwisów plotkarskich, zdjęć paparazzich. Gwiazdy straciły nimb tajemnicy, każdy może je naśladować.

Tak jak pani bohaterowie?

Nastolatki, o których opowiadam, po powrocie ze skoku wrzucały zdjęcia i przechwałki do Internetu. Dzisiejszych młodych ludzi łączy świadomość, że są nieustannie obserwowani. Wciąż coś przed sobą grają, na portalach społecznościowych udają kogoś, kim nie są. Chcą ze swojej codzienności uczynić kolorowy spektakl. To potworna presja. Przeraża mnie sposób, w jaki publicznie opowiadają o każdej chwili życia. Nie należę do ludzi pragnących rozgłosu, nie używam nawet Facebooka ani Twittera. Nie rozumiem dzisiejszego nacisku na dzielenie się swoją prywatnością.

Dla pani świat wielkich gwiazd jest środowiskiem naturalnym. Przecież wychowała się pani w domu artystów, gdzie pani ojca, Francisa Forda Coppolę, odwiedzali najwybitniejsi twórcy i aktorzy filmowi.

Wtedy nie było jeszcze celebrytów w dzisiejszym stylu. Rzeczywistość Bling Ring to zwyrodniała i zdegenerowana forma tego, w czym żyłam jako dziecko. Poznałam ludzi, którzy kochali sztukę i byli w stanie wiele dla niej poświęcić. Przygotowując kolejne projekty, kładli na szali własne życie – grzebali w swojej psychice, obnażali swe najgłębsze emocje. To wzbudzało szacunek. Poza tym, obserwując ich, zrozumiałam, że sława i pieniądze nie muszą oznaczać szczęścia. A niezależnie od tego rodzice dbali, żebym miała w miarę normalne dzieciństwo. To prawda, że ojciec zabierał mnie na filmowe plany. Ale w Kalifornii żyłam zupełnie zwyczajnie, w realiach amerykańskiego przedmieścia. Słuchałam rockowych kapel, włóczyłam się z przyjaciółmi po okolicach. Zajmowały nas inne problemy niż nastolatków z „Bling Ring".

Myśli pani, że dzisiaj dorastanie jest trudniejsze?

Zdecydowanie. Okazało się, że zalew informacji coraz bardziej utrudnia znalezienie swojej drogi. Narodziła się nowa rzeczywistość tabloidowo-brukowa, show-biznes stał się ekspansywny, mocniej wdziera się do świadomości zwyczajnych ludzi. Modeluje wyobraźnię i marzenia obrazkami z bankietów i czerwonych dywanów. Mój film nie mógłby rozgrywać się dziesięć lat wcześniej. I nie mówię tego z zacięciem moralizatorskim. Raczej ze współczuciem dla tych dzieciaków i z pewnym przerażeniem. Bo dzisiaj sama już jestem matką.

rozmawiał Krzysztof Kwiatkowski

?„Bling Ring" oparty jest na faktach. Grupa nastolatków naprawdę włamywała się do domów gwiazd, wypijała whisky z ich barków, kradła luksusowe ubrania. Spotkała pani tych ludzi?

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"