Grał na skrzypcach jak John Coltrane na saksofonie. Kiedy dowiedział się, że jest chory na raka, rzucił się w wir koncertów, komponowania, zabiegał o wydawanie płyt. Najważniejsza z nich - „Passion" ukazała się trzy miesiące przed śmiercią. Kiedy choroba zaatakowała jego rękę, intensywnie ćwiczył. W liście do perkusisty Janusza Stefańskiego pisał: „Jest dobrze, mogę już poruszyć ręką na dziesięć-piętnaście centymetrów. Będę musiał grać na saksofonie. Ale grać będę".
Zmarł na atak serca podczas kolejnej operacji w Buffalo. Przetrwał w pamięci muzyków i fanów, nadal cenione są jego albumy.
Zbigniew Seifert urodził się w Krakowie 6 czerwca 1946 r. Tu ukończył Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną w klasie skrzypiec prof. Stanisława Tawroszewicza. Jeszcze w Liceum Muzycznym zaczął grać na saksofonie altowym. W 1967 r. założył swój pierwszy zespół, do którego zaprosił: pianistę Jana Jarczyka, kontrabasistę Jana Gonciarczyka i perkusistę Janusza Stefańskiego. W 1968 roku kwartet otrzymał drugą, a rok później pierwszą nagrodę na festiwalu Jazz nad Odrą, zaś skrzypka wyróżniono nagrodami indywidualnymi. Ten okres dokumentuje album „Nora". Od 1968 r. Zbigniew Seifert był członkiem kwintetu Tomasza Stańki, z którym nagrał płyty: „Music For K", „Jazzmessage from Poland" oraz „Purple Sun".
Po zakończeniu współpracy ze Stańką skrzypek przeniósł się do zachodnich Niemiec, gdzie zaczął występować z zespołem Free Sound Hansa Kollera. Radio Norddeutscher Rundfunk nagrało jego Koncert na skrzypce jazzowe, sekcję rytmiczną i orkiestrę symfoniczną. Żonie Agnieszce zadedykował album „Solo Violin" zawierający 40 minut improwizacji. W bezpośredni sposób nawiązał na nim do muzyki Johna Coltrane'a.
W czasie trasy koncertowej we Francji spotkał się z muzykami grupy Oregon, którzy zaproponowali mu wspólne nagranie. Tak powstała eklektyczna płyta „Violin" wydana przez amerykańską wytwórnię Vanguard w 1978 r.