Światło w strunach skrzypiec

Wybitny skrzypek jazzowy Zbigniew Seifert zmarł 35 lat temu w USA. Miał zaledwie 32 lata, stał na progu światowej kariery.

Publikacja: 15.02.2014 07:25

Zbigniew Seifert; fot. Raymond Clement/Fundacja im. Zbigniewa Seiferta

Zbigniew Seifert; fot. Raymond Clement/Fundacja im. Zbigniewa Seiferta

Foto: materiały prasowe

Grał na skrzypcach jak John Coltrane na saksofonie. Kiedy dowiedział się, że jest chory na raka, rzucił się w wir koncertów, komponowania, zabiegał o wydawanie płyt. Najważniejsza z nich - „Passion" ukazała się trzy miesiące przed śmiercią. Kiedy choroba zaatakowała jego rękę, intensywnie ćwiczył. W liście do perkusisty Janusza Stefańskiego pisał: „Jest dobrze, mogę już poruszyć ręką na dziesięć-piętnaście centymetrów. Będę musiał grać na saksofonie. Ale grać będę".

Zmarł na atak serca podczas kolejnej operacji w Buffalo. Przetrwał w pamięci muzyków i fanów, nadal cenione są jego albumy.

Zbigniew Seifert urodził się w Krakowie 6 czerwca 1946 r. Tu ukończył Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną w klasie skrzypiec prof. Stanisława Tawroszewicza. Jeszcze w Liceum Muzycznym zaczął grać na saksofonie altowym. W 1967 r. założył swój pierwszy zespół, do którego zaprosił: pianistę Jana Jarczyka, kontrabasistę Jana Gonciarczyka i perkusistę Janusza Stefańskiego. W 1968 roku kwartet otrzymał drugą, a rok później pierwszą nagrodę na festiwalu Jazz nad Odrą, zaś skrzypka wyróżniono nagrodami indywidualnymi. Ten okres dokumentuje album „Nora". Od 1968 r. Zbigniew Seifert był członkiem kwintetu Tomasza Stańki, z którym nagrał płyty: „Music For K", „Jazzmessage from Poland" oraz „Purple Sun".

Po zakończeniu współpracy ze Stańką skrzypek przeniósł się do zachodnich Niemiec, gdzie zaczął występować z zespołem Free Sound Hansa Kollera. Radio Norddeutscher Rundfunk nagrało jego Koncert na skrzypce jazzowe, sekcję rytmiczną i orkiestrę symfoniczną. Żonie Agnieszce zadedykował album „Solo Violin" zawierający 40 minut improwizacji. W bezpośredni sposób nawiązał na nim do muzyki Johna Coltrane'a.

W czasie trasy koncertowej we Francji spotkał się z muzykami grupy Oregon, którzy zaproponowali mu wspólne nagranie. Tak powstała eklektyczna płyta „Violin" wydana przez amerykańską wytwórnię Vanguard w 1978 r.

- To cudowny album, jeden z naszych najoryginalniejszych. Zbigniew idealnie dopełnił nasze brzmienie, stał się od razu piątym członkiem zespołu - powiedział „Rz" gitarzysta Oregonu Ralph Towner. Skrzypce i obój stanowią idealne połączenie, a kiedy zagrali razem improwizujący muzycy, działy się ciekawe rzeczy. Zbigniew był  wspaniałym człowiekiem i genialnym muzykiem. Od razu staliśmy się przyjaciółmi. Podobnie jak my, miał klasyczne i jazzowe podstawy. Mimo, że pochodził z komunistycznego kraju, doskonale znał historię jazzu, świadomie czerpał z niej inspiracje. Zadziwił nas tym, podziwialiśmy jego niesamowity styl gry.

Nie mniej ważny w karierze Seiferta był autorski album „Man of the Light", którego producentem był słynny krytyk jazzowy Joachim Ernst Berendt. - Jestem szczęśliwy, że nagrywałem z taką sekcją rytmiczną: Cecil McBee, Billy Hart, Joachim Kühn. Jest to najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić – powiedział wtedy skrzypek. Tytułowy „Człowiek światła" to pianista McCoy Tyner, członek kwartetu Johna Coltrane'a, któremu zadedykował płytę.

W 1977 r. nagrał dla amerykańskiej wytwórni Capitol album „Zbigniew Seifert". Amerykański wydawca nalegał, by znalazły się na nim utwory w popularnym wówczas stylu fusion. Artysta uległ presji wiedząc, że musi wkupić się w łaski koncernu, by później nagrać muzykę, jaką chce. Taka była właśnie następna płyta „Passion" - bezkompromisowa, nasycona emocjami, w pełni prezentująca wirtuozerię artysty. Do studia zaprosił czołowych amerykańskich muzyków: gitarzystę Johna Scofielda, pianistę Richiego Beiracha, kontrabasistę Eddiego Gomeza, perkusistę Jacka DeJohnette'a i grającego na instrumentach perkusyjnych Brazylijczyka Nanę Vasconcelosa. Jej premierą nie cieszył się długo.

Styl gry Zbigniewa Seiferta jest inspiracją dla kolejnych pokoleń skrzypków w Polsce i na świecie. W strunach jego skrzypiec odbijało się światło tego, co w jazzie najlepsze.

W 2010 r. w jego rodzinnym Krakowie powstała Fundacja im. Zbigniewa Seiferta, która organizuje cykliczne koncerty i festiwale poświęcone pamięci artysty. Z jej inicjatywy w lipcu 2014 r. odbędzie się I Międzynarodowy Jazzowy Konkurs Skrzypcowy im. Zbigniewa Seiferta w Krakowie. - Wierzymy, że za sprawą zapraszanych do konkursu młodych muzyków z całego świata uda nam się pielęgnować i na długo zachować pamięć o tym fenomenalnym artyście. Zarówno w Polsce jak i na świecie. A może przede wszystkim w naszym kraju, który do tej pory nie potrafił należycie uczcić pamięci o swym wielkim twórcy – podkreśla Aneta Norek-Skrycka, Prezes Fundacji.

Nabór do konkursu już się rozpoczął. Organizatorzy czekają na zgłoszenia do 31 marca. Więcej informacji na stronie www.seifertcompetition.com.

Grał na skrzypcach jak John Coltrane na saksofonie. Kiedy dowiedział się, że jest chory na raka, rzucił się w wir koncertów, komponowania, zabiegał o wydawanie płyt. Najważniejsza z nich - „Passion" ukazała się trzy miesiące przed śmiercią. Kiedy choroba zaatakowała jego rękę, intensywnie ćwiczył. W liście do perkusisty Janusza Stefańskiego pisał: „Jest dobrze, mogę już poruszyć ręką na dziesięć-piętnaście centymetrów. Będę musiał grać na saksofonie. Ale grać będę".

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"