Skromniejszy, kryzysowy budżet wymusił oszczędności. Podczas 18. Wielkanocnego Festiwalu Beethovenowskiego koncertów było zatem nieco mniej niż w poprzednich latach i nie każdego wieczoru na estradzie zasiadało 80 muzyków. Czasami było ich czterech lub wręcz grał jeden pianista. Muzyka jednak nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, fascynująco zabrzmiała na przykład Symfonia „Eroica" w XIX-wiecznym opracowaniu na kwartet fortepianowy.
Siedem ostatnich słów naszego zbawiciela na krzyżu
Z programu wypadło kilka pozycji reklamowanych – nie zawsze słusznie – jako wydarzenia. Zostało to, co na taką nazwę zasługuje. I okazuje się, że Festiwal Beethovenowski ma swoją myśl programową, a utwory nie są dobierane całkowicie przypadkowo. Bo choć festiwal porusza się w świecie klasyki i proponuje to, co przez lata zdobyło wartość, to jednak można takie utwory dobierać przypadkowo lub szukać tego, co je łączy.
Pragnienie wolności
Tegoroczna edycja miała tytuł „Beethoven i idea wolności". Muzyka jest sztuką unikającą deklaracji politycznych czy społecznych, ale dążenie do wolności było inspiracją dla Beethovena do skomponowania „Eroiki" czy „Fidelia". W Symfonii „Patetycznej" Czajkowskiego zapisany jest dramat Czajkowskiego, który nie osiągnął osobistej wolności. Pochwałą nowego świata jest z kolei IX Symfonia Dvořaka.
Idea wolności ukryta jest też w tle Koncertu skrzypcowego Andrzeja Panufnika, który w połowie ubiegłego wieku zdecydował się na ucieczkę ze stalinowskiej Polski. O zgubnych skutkach zniewolenia przez szatana traktuje faustowska kantata „Seid nüchttern und wachet" Alfreda Schnittkego, kompozytora, który w Związku Radzieckim też nie mógł znaleźć miejsca dla siebie.