Reklama

Outkast na Orange Warsaw Festival

Dobre show, humorzasta publiczność i pogłos jak na meczu piłkarskim – tak można podsumować niedzielny koncert Outkast na Orange Warsaw Festival - pisze Marcin Kube.

Aktualizacja: 16.06.2014 13:04 Publikacja: 16.06.2014 12:58

Outkast na Orange Warsaw Festival

Outkast na Orange Warsaw Festival

Foto: Orange Warsaw Festival

Gdyby porównać frekwencję  podczas niedzielnego występu hiphopowego duetu Outkast, z sobotnim Florence & The Machine, to wynik byłby zdecydowanie lepszy dla płomiennowłosej piosenkarki. Kiedy Andre 3000 i Big Boi wchodzili na scenę na płycie stadionu wiało pustką. Raperzy to jednak profesjonaliści i zaczęli grać tak, jakby stadion był wypełniony pod górne jaskółki.

Zobacz galerię zdjęć

Ich koncert był starannie wyreżyserowanym show, jednym z ponad 40 na trasie Outkast pod tytułem „Extravaganza Tour", ze scenografią, której główny punkt stanowiła sześcienna komnata na środku sceny, z której wyłonili się muzycy. W tle błyskały lasery i wizualizacje.

Raperów wspomagały dwie chórzystki i żywa perkusja, nie wspominając już o konsoli didżejskiej. Jednak od razu dawała się we znaki specyficzna akustyka stadionu. Dźwięk rozchodził się po trybunach i odbijał pogłosem, przez co można było odnieść wrażenie stojąc na płycie stadionu, że gdzieś z tyłu przez cały czas toczy się piłkarski mecz. Piątkowy występ Snoop Dogga na drugiej scenie pod gołym niebem wypadł dużo lepiej pod względem nagłośnienia.

Outkast zaczął koncert dynamicznym „Bombs Over Baghdad". Później wybrzmiał kolejny utwór z płyty „Stankonia" z 2000 roku - „Gasoline Dreams". Powoli powiększająca się publiczność rozluźniła się dopiero przy dźwiękach „ATLiens" z 1996 roku. Z każdym utworem napływało coraz więcej ludzi tak, że w szczytowym momencie występu był całkiem pokaźny tłum.

Reklama
Reklama

Andre 3000 znany z tego, że lubi pstrokate stroje, dziwne fryzury i gadżety, wyszedł na scenę w krótkiej blond peruce i czarnym kombinezonie roboczym (lub sportowym). Big Boi ubrany był bardziej klasycznie – błękitna koszula i szorty, a na szyi wielki złoty łańcuch.

Koncert na Orange to powrót duetu. Ostatnią wspólną płytę nagrali w 2006 roku - muzykę do filmu „Idlewild", w którym obydwaj też zagrali. Od tego czasu Andre występował w kolejnych filmach. W biograficznym filmie o Jimmy'm Hendrixie „All Is By My Side" z 2013 r. zagrał główną rolę. Big Boi z kolei nagrał z sukcesem dwa solowe albumy – „Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty" z 2010 r. i „Vicious Lies and Dangerous Rumours" z 2012 r. Poza tym głośno było o jego zatrzymaniu na Florydzie z pokaźną ilością narkotyków, a także o wypowiedzi, w której przyznał, że nie głosował na Baracka Obamę, tylko libertarianina Gary'ego Johnsona. Polska publiczność mogła zobaczyć Big Boi'a na żywo w 2011 r. na festiwalu Open'er w Gdyni. Jednak w duecie z Andre'm wystąpili w Polsce po raz pierwszy.

Zagrali sporo utworów z płyty „Aquemini" z 1998 r. (m. in. piosenkę tytułową, „Rosa Park", „Da Art of Storytelling" i „Skew it on the Bar-B"). Nie mogło zabraknąć też najpopularniejszych przebojów „Ms Jackson" i „Hey Ya!", które poderwały publikę do żywiołowego tańca. Energia roznosiła Andre 3000, zwariowanego showmana, który biegał po całej scenie, właził za głośniki i wzmacniacze, i plątał kable. Podczas „Hey Ya" wciągnął na scenę grupę fanek, które razem z nim tańczyły uradowane. W fosie dla fotoreporterów operator kamery wyszukał przysłuchujących się muzyków zespołu Kasabian i oczywiście pokazał ich na telebimie.

Pod koniec koncertu publiczność zaczęła się jednak przerzedzać  i przy końcowym „Whole World" płyta stadionu stała się ruchliwym mrowiskiem ludzkim – część wchodziła, ale większość wychodziła nie zważając, że znakomity hiphopowy duet jeszcze nie skończył grać.

Marcin Kube

plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama