20 tysięcy – tyle dni spędził na Ziemi Nick Cave, gdy zaczynał nagrania do najnowszej płyty „Push the Sky Away". Stąd tytuł zainscenizowanego dokumentu, który w formule „24 godziny spędzone z artystą" jest podróżą przez burzliwe życie australijskiej gwiazdy.
Nie od dziś wiadomo, że Cave jest poetą-katastrofistą. Dokument „20 000 dni na Ziemi" rozpoczyna się od wizji katastrofy medialnej – setki obrazów, które cisną się nam w oczy: męczą, drażnią, irytują wzmocnione chaosem dźwięku. Potem oglądamy muzyka, który budzi się, jak miliony zwykłych ludzi na świecie, o ?7 rano. Wyłącza dzwonek i monologuje.
– Obudziłem się w dwudziestotysięcznym dniu swojego życia, żeby jeść, pisać, oglądać telewizję. To nie jest nic złego. To jest po prostu życie – mówi.
Transwestyta?
Słyszymy wyznanie na temat relacji międzyludzkich, których przykładem jest związek z żoną, Susie.
– Wiemy o sobie wszystko i wszystko kanibalizujemy – mówi Cave, patrząc na swoje przekrwione oczy w lustrze. Oczy ludzkiego kanibala.