Jazzowa ewolucja

Dziś rusza Warsaw Summer Jazz Days, wśród gwiazd pianista Vijay Iyer.

Aktualizacja: 08.07.2015 21:50 Publikacja: 08.07.2015 21:00

Vijay Iyer zagra ze swoim trio w Soho Factory 9 czerwca

Vijay Iyer zagra ze swoim trio w Soho Factory 9 czerwca

Foto: Rzeczpospolita/ Marek Dusza

W najnowszym notowaniu krytyków „Down Beat" właśnie Iyer uznany został za artystę roku. A po wysłuchaniu albumu jego tria „Break Stuff" można się spodziewać, że on będzie w stolicy największą gwiazdą. To oznacza pokoleniową zmianę w jazzie.

Choć bardziej utytułowany jest pianista Brad Mehldau, to właśnie Iyer otwiera nową perspektywę dla jazzu. Z Mehldauem łączy go precyzja kompozycji i logika narracji, ale Iyer brzmi ciekawiej: świeżo, odkrywczo, atrakcyjniej.

Średnie pokolenie

Obaj należą do średniego pokolenia, Iyer ma 44 lata, Mehldau 45 lat. Do nich i ich rówieśników należy przyszłość jazzu. Vijay Iyer Trio to także świeżo upieczony „najlepszy jazzowy zespół świata" według „Down Beatu".

– W jazzie nie zachodzą rewolucyjne zmiany – powiedział „Rzeczpospolitej" Vijay Iyer. – To nieustanny proces. Co prawda pojawiają się tacy muzycy jak Tony Williams, który mając 17 lat zaczął grać u boku Milesa Davisa i od razu prezentował własny, oryginalny styl gry na perkusji. Ja dużo się nauczyłem, współpracując z Roscoe Mitchellem. Przede wszystkim dyscypliny i patrzenia na muzykę z pewnej perspektywy. Współpracuję stale z tymi samymi muzykami w moim trio, nieustannie sprawdzamy i rozwijamy różne koncepcje. To, co teraz gramy, jest efektem ewolucji, a nie rewolucji.

Na tegorocznym Warsaw Summer Jazz Days nie ma żadnego z gigantów, którzy wyznaczali nowe kierunki w jazzie lat 60. i 70., jak Wayne Shorter czy Herbie Hancock. To nie znaczy, że organizatorzy festiwali już się nimi nie interesują. Shorter wystąpił w tym roku na Bielskiej Zadymce Jazzowej, a Hancock w lipcu zagra na Letnim Festiwalu Jazzowym w Krakowie.

Tegoroczne Warsaw Summer Jazz Days zakończy Bill Laswell, który z Hancockiem wprowadzał w 1983 r. skreczowanie i rap do jazzu na płycie „Future Shock". Ale Laswell nie należy do weteranów, a jego rewolucyjne pomysły na brzmienie zjednały mu spore grono fanów. W tym roku wystąpi z legendarnymi improwizatorami muzyki tradycyjnej z Maroka – The Master Musicians of Jajouka. Wielu jazzmanów właśnie w muzyce świata szuka nowych inspiracji.

Inni, jak norweski trębacz Nils Petter Molvaer, łączą odległe style: jazz i reggae. Molvaer, pionier nu jazzu, który w 1997 r. zachwycił pozajazzową publiczność albumem „Khmer", wystąpi ze słynną jamajską sekcją rytmiczną Sly & Robbie. Nie ma dobrego reggae bez rozkołysanego rytmu, a Sly Dunbar i Robbie Shakespeare gwarantują najlepsze połączenie basu i perkusji. Nu jazz to przede wszystkim elektroniczne beaty, ale Molvaer woli prawdziwych i doświadczonych muzyków. Jak wypadnie połączenie reggae z europejskim jazzem, nie wie nikt. Molvaer oraz Sly & Robbie dopiero wyruszają w trasę i możemy być zaskoczeni efektem tej współpracy. A ciekawość przyciąga słuchaczy o różnorodnych muzycznych zainteresowaniach. Dość powiedzieć, że ten koncert cieszy się największym zainteresowaniem publiczności.

Marsalis i inni

Po raz pierwszy posłuchamy w Warszawie najmłodszego z klanu Marsalisów, wibrafonisty Jasona. Pierwszy autorski album wydał dopiero w 2009 r. Jego muzyka płynie głównym nurtem, więc nowym brzmieniem nie zaskoczy, ale gwarantuje wyrafinowany i dystyngowany jazz wysokiej próby. Włoski pianista Giovanni Guidi przebojem wdarł się na europejskie sceny. Jego melodyjne improwizacje docenił szef ECM Records Manfred Eicher i wydał jego albumy: „City of Broken Dreams" i „This is the Day". Ten pianista z zespołu utytułowanego trębacza Enrico Ravy będzie reprezentował włoski jazz, który zaczynamy w Polsce doceniać. Guidi ma 30 lat i już należy do europejskiej czołówki pianistów. Jego liryczny styl gry z pewnością przypadnie do gustu festiwalowej publiczności.

Najmłodsze pokolenie jazzmanów dochodzi do głosu szybciej niż starsi o dziesięć, piętnaście lat jazzmani. Świadczy o tym nie tylko kariera Giovanniego Guidiego, ale przede wszystkim pozycja amerykańskiego trębacza Ambrose'a Akinmusire'a. Miał 25 lat, kiedy wygrał najważniejsze konkursy w światowej obsadzie: Thelonious Monk International Jazz Competition i Carmine Caruso International Jazz Trumpet Solo Competition. Rok temu North Sea Jazz Festival przyznał mu Paul Acket Award wręczaną zwykle artystom o najwyższej renomie i dłuższej karierze.

Akinmusire występował z Vijayem Iyerem i Esperanzą Spalding. Po raz pierwszy usłyszeliśmy go na WSJD wkrótce po tym, gdy Blue Note wydał jego album „When the Heart Emerges Glistening". Teraz powraca rok po wydaniu znakomitego „The Imagined Savior is Far Easier to Paint", zagranicznej płyty roku 2014 w rankingu „Rzeczpospolitej".

– Bruce Lundvall, szef Blue Note Records, zaufał mi we wszystkim – powiedział Akinmusire „Rzeczpospolitej". – Był jednym z ostatnich prawdziwych mistrzów potrafiących objąć wszystkie wymiary muzyki, w tym artystyczne i biznesowe. Mój nowy album zawiera wiele wątków, historii, które można opowiadać na różne sposoby. Żadna z moich płyt nie stanowi zamkniętej całości. Każda jest punktem wyjścia do odkrywania nowych kart naszej muzyki.

Możemy być pewni, że usłyszymy jednego z najważniejszych jazzmanów młodego pokolenia. A artystyczny poziom tej muzyki zwiastuje zmiany na jazzowym Olimpie. Jazz ma się bardzo dobrze, a nawet coraz lepiej.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem