Reklama
Rozwiń
Reklama

Prezes Gabony: Jest czego się bać. Chińska konkurencja może nas wyprzeć w pięć lat

Kusi nas rynek detaliczny, finalizujemy zakup sieci drogerii. Firmy powinny z szacunkiem podchodzić do konkurencji z Chin, ponieważ te firmy operują już na kosmicznym dla nas poziomie – mówi Grzegorz Hryciuk, założyciel i prezes firmy Gabona.

Publikacja: 19.12.2025 04:17

Grzegorz Hryciuk, prezes Gabony

Grzegorz Hryciuk, prezes Gabony

Foto: materiały prasowe

Czym różnicie się od innych sprzedawców kosmetyków?

Na pewno wyróżniamy się na tle innych, bo działamy wielokanałowo w sumie na ponad 70 rynkach świata i jesteśmy w czołówce europejskiej. Nasza oferta to pełen wachlarz wysokiej jakości profesjonalnych kosmetyków dla fryzjerów, kosmetyków do makijażu, produktów do pielęgnacji ciała oraz różnych akcesoriów beauty. Obsługujemy setki klientów na całym świecie. W asortymencie posiadamy 8 tys. produktów, w stałej ofercie 70 marek kosmetycznych. Ostatnio mocno rozwinęliśmy portfolio, udało się nam podpisać umowy na wyłączną sprzedaż i dystrybucję marek z Japonii czy Korei Południowej, co jest jednym z głównych kierunków naszego rozwoju.

Zwłaszcza ten ostatni kraj i jego produkty są w Polsce popularne.

Korea Południowa stała się w ostatnich latach gigantem kosmetycznym. Ich marki zaczęły wyznaczać trendy i zyskały ogromną popularność nie tylko w Azji, ale także na rynkach zachodnich. To też efekt cen. Są tańsze choćby od marek japońskich, a mają wysoką jakość, przykładają dużą wagę do składu produktów, a także biorą odpowiedzialność za środowisko.

Coraz więcej osób zwraca uwagę na to, czy produkty są przyjazne dla zwierząt, jaki jest ich wpływ środowiskowy. Koreańskie marki wyróżnia właśnie niezwykła dbałość w tym obszarze. Pod tym względem także koreańskie produkty wyróżniają się przejrzystością składu i wykorzystywaniem jak najlepszych komponentów przy produkcji. Plus jest to po prostu efekt mody na produkty z tego kraju.

Jednak to japońskie kosmetyki zbudowały inne azjatyckie rynki. Przez ostatnie lata ich biznes był w Europie nieaktywny ze względu na ograniczenia certyfikacyjne. Ale w innych krajach Dalekiego Wschodu, w drogeriach J-Beauty jest niezwykle silne. Chcielibyśmy ten trend przenieść do nas. Po K-Beauty widzę ogromny potencjał zarówno na J-Beauty, jak i w niedalekiej przyszłości na C-Beauty z Chin. 

Reklama
Reklama

W Polsce działacie we wszystkich kanałach?

Prowadzimy handel detaliczny, między innymi w internecie, za pośrednictwem własnej platformy – Trena.pl. Ale naszym core biznesem jest obsługa dużych klientów, jak sklepy internetowe czy sieci handlowe i stale poszerzamy ofertę. Teraz dodajemy do portfolio sprzedażowego kilka marek z rynku polskiego. Wprowadzamy także wspomniane marki koreańskie, w których widzimy ogromny potencjał. W planach mamy także poszerzanie asortymentu o produkty z Japonii oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Codziennie spływają ciekawe oferty, bo rynek pomimo dużego wyboru produktów wciąż jest otwarty na nowości.

Nie kusi was bardziej rynek detaliczny?

Jesteśmy na etapie finalizowania rozmów w sprawie zakupu pakietu udziałów w sieci drogerii. Jestem dobrej myśli, oczywiście, na razie nie mogę powiedzieć, o jaką firmę chodzi, ale na przełomie roku podzielę się tą informacją.

Czytaj więcej

Gigant branży luksusowej inwestuje w niszę. Ten rynek rośnie jak na drożdżach

Konkurencji z Chin się nie boicie?

Czujemy wobec nich coraz większy respekt i wszyscy powinni. Wbrew powszechnemu mniemaniu oni wcale nie stawiają tylko na produkty tanie i kiepskiej jakości. To się szybko zmienia. Dokonali ogromnego postępu w zakresie receptur oraz nowych trendów na rynku. Było to doskonale widać na ostatnich targach w Dubaju i Hongkongu, gdzie ich produkty na wszystkich zrobiły wrażenie. Do tego poczynili niesamowity postęp w zakresie produkcji opakowań, są w stanie zaoferować dosłownie wszystko, co można sobie wyobrazić. Na jednym ze spotkań byliśmy, delikatnie mówiąc, mocno zaskoczeni tym, że po rozmowie i określeniu, mniej więcej, jakie są nasze oczekiwania i jakiego produktu szukamy, po kilku godzinach przed kolejną fazą rozmów dostarczono nam walizkę z próbkami – w opakowaniach z logo, jakie chcieliśmy na nim umieścić, w pełnej gamie kolorystycznej - nikt z nas nie spodziewał się, że tak szybko jest to możliwe. Oni pokazują jednak, że jak najbardziej i tego producenci w Europie powinni się na serio obawiać.

Chińskie fabryki już operują na zupełnie innym, kosmicznym poziomie, opierają się na pełnej automatyzacji i robotyzacji. W fabrykach nonstop trwa w pełni powtarzalna produkcja towarów, które trafiają na cały świat. Oczywiście, można próbować choćby cłami to ograniczać, ale przecież na to też są sposoby, ponieważ eksport z Chin może odbywać się za pośrednictwem państw trzecich.

To realny scenariusz?

Jeśli rynek kosmetyczny będzie zachowywał się według tego samego scenariusza, jak sektor motoryzacji, to zdecydowanie tak. Chińskie firmy mogą błyskawicznie wyprzeć europejskie w ciągu pięciu lat. Mowa oczywiście o markach młodych, a nie tych, których brand jest już u konsumentów mocno zakorzeniony. Stanie się tak, jeśli Europa się nie zreflektuje i nie znajdzie metod ochrony swoich rodzimych firm. Chińczycy już mają w ofercie naprawdę świetnej jakości kosmetyki za ułamek cen największych globalnych producentów, którzy, nie ukrywajmy, mają ogromne marże. Wyprodukować dzisiaj dobry towar nie jest wcale trudne i drogie. Trudniejsza jest promocja i sprzedaż, ale Azjaci się tego uczą i mają duży potencjał. Natomiast Korea sama do końca nie wie, w którym kierunku zmierza w kontekście ekspansji na Europę. Co jakiś czas mocno rozpycha się na europejskim rynku, po czym robi krok w tył, a po jakimś czasie znowu próbuje wejść. Chińczycy są zdeterminowani i szybko zobaczymy, na co ich stać.

Reklama
Reklama

Pandemia pomogła Wam się rozwinąć?

Jak wszystkie biznesy opierające się na handlu internetowym, mieliśmy wtedy po prostu rekordową sprzedaż, przyrosty były gigantyczne i to powodowało, że pojawiali się ciągle nowi chętni do przejęcia firmy. Nie byłem tym zainteresowany, nie po to ją rozwijam od tylu lat. Nazwa pochodzi od imienia mojej córki Gabrieli. Nie, sprzedaż firmy nie wchodzi w grę. Wręcz przeciwnie, mam ogromne plany rozwoju, często jeżdżę do Azji, by na miejscu pilnować różnych operacji, jakie tam prowadzimy, bywać na targach. Chcemy się rozwijać międzynarodowo. Na każdym z rynków mamy jasno określone cele. Dziś jednak uwagę kierujemy ku Polsce i skutecznej sprzedaży produktów z Korei.

Jakie inne zmiany Pan obserwuje na rynku?

Choćby to, że na targach zupełnie nie budzą zainteresowania dostawcy produktów dla dzieci. Oczywiście ta kategoria nie zniknie z oferty, ponieważ wciąż jest niesłychanie ważna w handlu, niemniej z powodu zmian demograficznych nikt nie jest zainteresowany jej długofalowym rozwijaniem. Dzieci jest po prostu coraz mniej, i to w zasadzie na większości rynków europejskich. Z tym nie wygramy. Moja partnerka prowadzi przedszkole i mimo iż mówimy o miejscowości z dużym potencjałem demograficznym, to z roku na rok dzieci jest znacznie mniej, trzeba łączyć grupy. Jeszcze wcale nie tak dawno mieliśmy listy rezerwowe, tylu było chętnych. Trzeba o takich czasach zapomnieć.

Za to pojawia się przeciwwaga w postaci rynku produktów dla zwierząt.

Mierzymy się z kryzysem demograficznym, a jego efektem jest to, że coraz częściej ludzie „zastępują dzieci pupilami”. Stąd coraz więcej kosmetyków i akcesoriów dla zwierząt. Ten trend widać choćby po ofercie targowej, ale też po tym, co znajduje się na sklepowych półkach. Z jednej strony mamy nabywców zainteresowanych półką z produktami ekonomicznymi czy, powiedzmy, standardowymi, ale też takich gotowych płacić za produkty premium. Zdecydowanie tkwi w tym ogromny potencjał i rynek już reaguje.

Handel
Ceny masła zaskoczyły. Czy przed świętami konsumentów czekają jeszcze zmiany?
Handel
Action pokonało Pepco. Nowy lider tanich zakupów
Handel
Parlament Europejski przegłosował rozporządzenie w sprawie Mercosuru
Handel
Chińskie platformy rosną w siłę. Polacy wydają miliardy
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama