Częściej śpiewa zagranicą niż w kraju, ale w Polsce nie daje o sobie zapomnieć, choć ostatnio nie są to występy, które pokazywałyby, na co naprawdę ją stać: gale dla biznesmanów, koncerty w ogromnych halach, duety z Krzysztofem Cugowskim. A wszystko wsparto promocją wydanego przez PWM wywiadu-rzeki z Aleksandrą Kurzak.
Tymczasem, żeby dowiedzieć, kim naprawdę jest obecnie, trzeba choćby poznać tegoroczne wyniki rankingu organizowanego przez wydawnictwo „Festspiele", w którym wśród najlepszych śpiewaczek ostatniego sezonu na świecie Aleksandra Kurzak została sklasyfikowana na 14. miejscu. Albo pojechać do Paryża, gdzie wiosną z sukcesem zadebiutowała jako Maria Stuart, tytułowa bohaterka opery Donizettiego. A zaledwie dziesięć dni temu zakończyła serię przedstawień „Napoju miłosnego" w Opera Bastille.
Ona i partnerujący jej Roberto Alagna, z którym zresztą w przerwie między spektaklami wzięła teraz ślub we Wrocławiu, przyjmowani byli entuzjastycznie. Liczącą już prawie dziesięć lat, ale wciąż niepozbawioną wdzięku, inscenizację Laurenta Pelly'ego napełnili nową energią.
Roberta Alagnę Francuzi uwielbiają, to ich tenor numer jeden. I choć wkroczył w artystyczny wiek dojrzały, więc jego dość szeroko prowadzony głos nie w każdym momencie pasuje do lekkiej komedii belcantowej, jaką jest „Napój miłosny", to on potrafi tak bawić się postacią niezdarnego Nemorina, że można mu wybaczyć drobne mankamenty wokalne.
Jako Adina, obiekt jego miłosnych westchnień, Aleksandra Kurzak dorównuje mu temperamentem. Z radością odpowiada własnym pomysłem na każdy jego sceniczny żart. Jeździ na rowerze, a gigantyczna góra siana, stanowiąca element scenografii, wydaje się wręcz inspirować ich do pomysłów aktorskich. Muzyka Donizettiego Polce bardzo odpowiada, wiele zatem fraz pięknie potrafi wycyzelować, tym niemniej jej głos nie zawsze miał blask oraz dźwięczność i nie wiadomo, czy było to wyłącznie przyczyną nienajlepszej akustyki Opery Bastille.