Korespondencja z Wenecji
W „Arrival” na ziemi ląduje UFO. Przedstawiciele pozaziemskiego świata mają szare nogi wyglądające jak kogucie krogulce i wypuszczają z nich dziwne, nieregularne koła, które okazują się ich pismem.
Armia mobilizuje więc do pomocy młodą specjalistkę od komunikacji językowej. Widz poznaje ją wcześniej: przez ekran przewija się historia jej macierzyństwa: szczęście obcowania z córką, pięknie się rozwijającą, coraz więcej rozumiejącą i czującą, a potem tragedia – śmierć nastolatki dotkniętej terminalną chorobą.
Louise nawiązuje kontakt z obcymi. Ma ogromną wiedzę i ponadnaturalne zdolności. Napisanie o tym filmie czegokolwiek więcej, byłoby już spoilerem. Widz sam musi przebić się przez nieoczywistą, skomplikowaną fabułę, towarzyszyć Louise w jej trudnej, emocjonalnej podróży. Odczytać intencje twórców: może wśród pozaziemskich stworów zobaczyć opowieść o macierzyństwie? A może zrozumieć, że każdy jest na Ziemi po coś?