Tegoroczny werdykt kolegium elektorów, którzy decydują o tym, kto dostanie tę szczególnie prestiżową nagrodę środowiska muzycznego, pokazuje, że artystycznych indywidualności nie brakuje nam w każdym pokoleniu. Dla 22-letniego Szymona Nehringa możliwość stanięcia obok Jerzego Maksymiuka to jednak z pewnością nie tylko ogromne wyróżnienie, ale i wyzwanie na przyszłość.
81-letni Jerzy Maksymiuk, wyróżniony honorowym Koryfeuszem Muzyki Polskiej za całokształt osiągnięć, to przecież dyrygent legenda. Stworzył wspaniałą Polską Orkiestrę Kameralną, z którą w latach 70. ubiegłego roku podbił świat. W kolejnych dekadach dyrygował wieloma znakomitymi orkiestrami niemal na wszystkich kontynentach, już jako dojrzały artysta wrócił do swej drugiej pasji – do komponowania, czym dzisiaj zajmuje się szczególnie chętnie.
Na pytanie, czy czuje się artystą spełnionym, Jerzy Maksymiuk odpowiedział mi niedawno: – Patrzę na to, co zrobiłem kiedyś z satysfakcją, bo wydaje mi się, że dokonałem czegoś nowego, pokazałem, czym może być precyzja we wszystkich elementach tworzących muzykę. Nadal zresztą powtarzam orkiestrom na próbach, że wszystkie elementy muszą być doskonałe. A jeśli jeszcze Bóg spłynie do nas, jest wspaniale. Świat się wtedy zmienia.
Szymon Nehring otrzymał Koryfeusza jako osobowość roku. Ostatnich kilkanaście miesięcy było rzeczywiście dla niego bardzo udanych. Wiosną tego roku jako pierwszy Polak w historii wygrał – i to bezapelacyjnie, zdobywając w sumie pięć nagród – prestiżowy Konkurs im. Artura Rubinsteina w Tel Awiwie. Przede wszystkim jednak licznymi występami w kraju i za granicą udowodnił, że się rozwija i nie chce być postrzegany wyłącznie jako najlepszy Polak ostatniego Konkursu Chopinowskiego 2015 roku.
– Zdecydowanie lepiej czuję się w różnorodnym repertuarze – mówił „Rz". – Nie lubię być przypisany do jednego stylu. Wolę mieć możliwość zróżnicowanego wyboru, dlatego odpowiada mi Konkurs w Tel Awiwie, bo mogłem się zaprezentować w muzyce od Mozarta do współczesności.