Transmisje z tego słynnego teatru cieszą się ogromnym zainteresowaniem widzów, ale lubią je także śpiewacy. Obecny sezon zainaugurowano dwa tygodnie temu rewelacyjnie przyjętą „Normą” Belliniego ze słynną Amerykanką Sondrą Radvanovsky w roli tytułowej.
– Takie spektakle przekazywane na żywo w świat są dla nas ogromnym wyzwaniem – powiedziała „Rzeczpospolitej” Sondra Radvanovsky. – Świadomość, że ogląda cię kilkaset tysięcy widzów zobowiązuje, tu każda wyśpiewana nuta ma podwójne niemal znaczenie.
Transmisje z Nowego Jorku cechuje wyjątkowy profesjonalizm realizacyjny. Spektakl rejestruje kilkanaście kamer, co sprawia że opera nabiera cech niemal filmowych. – Kiedy jestem na scenie – mówi Sondra Radvanovsky – staram się jednak nie pamiętać, że kamery obserwują każdy mój ruch. Nie zamieniam się w aktorkę, pozostaję śpiewaczką i muzyka nadal jest dla mnie najważniejsza.
W porównaniu z „Normą” nowojorski „Czarodziejski flet” ma mniej gwiazdorską obsadę, choć w roli Sarastra będzie można podziwiać najsłynniejszego basa, Niemca Rene Pape, a obok niego m. in. dwie debiutantki: Golda Schulz (Pamina) i Kathryn Lewek (Królowa Nocy). Spektakl ma jednak inne wyjątkowe zalety. To przede wszystko wyjątkowa oprawa wizualna dzieła Mozarta.
Autorkę tej inscenizacji jest Julia Taymor, która wręcz oszałamia widza barwnymi dekoracjami i kostiumami oraz niezwykłymi rozwiązaniami scenicznymi. Ta reżyserka postanowiła przemienić „Czarodziejski flet” w widowisko wręcz familijne, to chyba pierwszy spektakl operowy z Metropolitan, który można oglądać wraz z dziećmi.