W rozwój pojęcia dziedzictwa w odniesieniu do społeczeństwa zaangażowany jestem już od ponad pół wieku. Z tej osobistej perspektywy chciałbym zaproponować rozróżnienie trzech stadiów kształtowania się badań nad dziedzictwem jako dyscypliny naukowej: zimnowojenną epokę odmiennych percepcji, późniejszą globalizację i unifikację perspektyw w latach 90. oraz wielorakość dziedzictwa w XXI stuleciu. Obecnie możemy zaobserwować swoistą zmianę warty: pokolenie pionierów przekazuje pałeczkę ogromnej rzeszy młodych badaczy specjalizujących się w rozmaitych dyscyplinach. To oni stoją dziś przed wyzwaniem bezpiecznego przeprowadzenia badań nad dziedzictwem pomimo nawałnic, jakie pojawią się w przyszłości.
Jak w takim razie rozpoczęło się to moje półwiecze? To ważne pytanie, ponieważ w latach 60. badania nad dziedzictwem (heritage studies) nie istniały jeszcze jako osobna dyscyplina, z kolei dyscypliny pokrewne, takie jak badania poświęcone turystyce (tourism studies), wciąż znajdowały się w powijakach. Ktokolwiek interesował się zagadnieniami związanymi z dziedzictwem, musiał zaczynać od działania w innych dziedzinach nauki i – jak wszyscy pionierzy, bez względu na dyscyplinę – najprawdopodobniej zmagał się z trudnościami, by przekonać do tego tematu innych, w tym redaktorów czasopism naukowych.
Moje pierwsze badania realizowane w Bristolu w Wielkiej Brytanii skupiały się na teorii lokalizacji przemysłu. Było to zagadnienie bardzo modne w latach 60., a badania w tym obszarze silnie odzwierciedlały ówczesny rozwój technologii komputerowej i centralną rolę Stanów Zjednoczonych w dobie „rewolucji ilościowej" opartej na metodach statystycznych. W tamtym czasie komputery potrafiły już rewelacyjnie „mielić" liczby, i choć ich pozostałe możliwości wciąż były niewielkie, świetnie się nadawały do przetwarzania danych dotyczących lokalizacji punktów działalności gospodarczej. Kiedy jednak próbowano zastosować amerykańskie metody analizy liczbowej do brytyjskiego miasta takiego jak Bristol, coś wyraźnie nie pasowało: bristolska tkanka miejska była zupełnie inaczej ukształtowana, co wynikało z historii miasta, które rozwijało się w znacznie dłuższej przestrzeni czasowej, a jego fizyczny kształt wywierał wpływ na strukturę przemysłu. W tamtej epoce młodemu naukowcowi, jakim wtedy byłem, nie było łatwo zakwestionować dominującą filozofię liczb, wraz z upływem czasu zyskałem jednak dostatecznie dużo pewności siebie, by jawnie argumentować, iż nie da się dyskutować na temat lokalizacji przemysłu bez odniesienia się do czynników jakościowych kształtujących budownictwo oraz historii jego rozwoju uformowanej jako palimpsest rozmaitych wpływów w różnych epokach.
Spostrzeżenie to – które dziś traktujemy jako coś oczywistego, choć wówczas oczywistością bynajmniej nie było – doprowadziło mnie do przekonania, że te odziedziczone schematy lokalizacji warte są konserwacji i ochrony, jaką cieszyły się już wtedy w Europie budynki o bardziej bezspornej wartości historycznej. Co więcej, niektórym z tych struktur udało się już zapewnić ochronę pomimo tendencji do rozbudowy miast w latach 60. ubiegłego wieku. Od uznania śladów historii rozwoju budowlanego za obszar kulturowego dziedzictwa była już krótka droga do ich ochrony, a w następnej kolejności – do szerszego pojęcia dziedzictwa, choć interpretacja tego terminu nie była jeszcze bynajmniej ustalona i czekało go w przyszłości wiele redefinicji (i niemało krytyki).
Dla mnie samego termin „dziedzictwo" zaistniał dopiero po przeprowadzce do Ottawy u progu lat 70. Paradoksalnie to właśnie przede wszystkim Nowy Świat promował koncept dziedzictwa w tej kluczowej dekadzie, głównie w związku z setną rocznicą kanadyjskiej państwowości przypadającej w 1967 roku. Rocznicowym obchodom towarzyszyło uświadomienie sobie – przede wszystkim przez mieszkańców stolicy – że Kanada ma swoją historię, która znalazła odzwierciedlenie w architekturze; ta zaś wymagała ochrony w związku z rozwojem rynku nieruchomości wynikającym z rosnącej koniunktury. Co znamienne, rok 2017 to dla Kanadyjczyków 150. rocznica, a świadomość w zakresie ochrony dziedzictwa jest obecnie w tym kraju tak rozwinięta, iż podnosi się kwestie konieczności ochrony struktur wzniesionych z okazji obchodów stulecia. Ich istotna rola nie budzi wątpliwości mimo stosunkowo młodego wieku – od ich konstrukcji minęło zaledwie pięćdziesiąt lat.