Rzeczpospolita: Z roku na rok poszerza się formuła Festiwalu. Dlaczego?
Artur Szklener: Każdego roku Festiwal nieco się zmienia, ma inny motyw przewodni, wciąż szukamy też optymalnej intensywności wydarzenia i jego najlepszego umiejscowienia w okresie letnim. Najdłuższa dotąd edycja – miesięczna – odbyła się w 2010 roku z okazji 200-lecia urodzin Fryderyka Chopina. Tegoroczna – również odświętna – związana jest ze 100-leciem odzyskania niepodległości. Z tego powodu dominuje muzyka polskich kompozytorów, także w nieoczekiwanych, nietypowych interpretacjach. Cieszę się, że miłośnicy muzyki mogą w tym roku usłyszeć utwory Mieczysława Karłowicza i Ignacego Paderewskiego. O ile muzyka tego ostatniego od lat była konsekwentnie wprowadzana do programów naszych koncertów, o tyle Mieczysław Karłowicz jest u nas dużo rzadziej wykonywany, a to geniusz przełomu XIX i XX wieku. Jest też sporo kompozycji mniej znanych: Lessla, Noskowskiego, Moszkowskiego czy Różyckiego. Ciekawostka to wykonanie koncertu fortepianowego Witolda Maliszewskiego – nie tylko przewodniczącego pierwszego Konkursu Chopinowskiego w 1927 roku, ale i współautora idei konkursu monograficznego.
Czy wykonywanie polskiej muzyki mniej znanych kompozytorów służy jej popularyzacji za granicą?
Oczywiście. Przede wszystkim rejestrujemy wykonania festiwalowe i staramy się je wydać w postaci fonograficznej, co umożliwia popularyzację polskiej muzyki na całym świecie. Zanim jednak do tego dochodzi, niejednokrotnie przez lata trwają dyskusje z wybitnymi artystami, przekonywanie ich o wartości dzieła, zasadności włączenia do repertuaru.
Gdy to się już stanie, utwór zaczyna pojawiać się na estradach, co jest najważniejszym celem promocyjnym. Jednym z pierwszych tak odkrytych przez międzynarodową publiczność dzieł był Kwintet fortepianowy g-moll Juliusza Zarębskiego, ostatnio – Koncert fortepianowy a-moll Paderewskiego. W ciągu ostatnich miesięcy otrzymaliśmy dwa prestiżowe wyróżnienia za interpretacje Nelsona Goernera z NOSPR i? ang Thai Sona z Philharmonia Orchestra. To najlepszy dowód, że nasz Festiwal to sporo więcej niż tylko uatrakcyjnienie lata w Warszawie.