Sukces Beyoncé na niedzielnej gali w Los Angeles nie był zaskoczeniem. 28-letnia wokalistka r&b prowadziła w nominacjach, miała szansę nawet na dziesięć statuetek. Od dekady jest jedną z najlepszych i najbardziej wpływowych piosenkarek w Ameryce, a Akademia wcześniej nagrodziła ją dziesięciokrotnie. Teraz jako pierwsza kobieta podczas jednego rozdania otrzymała sześć złotych gramofonów.
Najważniejszy dostała jako autorka „Single Ladies (Put a Ring on It)” – piosenki roku i piosenki r&b. Jej płytę „I Am... Sasha Fierce” uznano za najlepszy album współczesnego r&b. Beyoncé wyróżniono trzema statuetkami za talent wokalny: wykonania utworów „Halo”, „Single Ladies”, a także piosenki z repertuaru Etty James – „At Last”.
[wyimek] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/427854.html]zobacz komentarz wideo: Nowe pokolenie i nowa muzyka[/link][/b][/wyimek]
Pochodząca z Teksasu piosenkarka jest uosobieniem nowoczesnego r&b, symbolem zmian, jakie dokonały się w tej muzyce nie tylko w ostatnich latach. Kontynuuje osiągnięcia słynnych czarnoskórych wokalistek: Josephine Baker, Arethy Franklin, Tiny Turner czy Etty James. Powołuje się na nie na scenie – przypomina ich gesty i stroje, w kompozycjach cytuje dawne utwory. Ale już na początku kariery w grupie Destyny’s Child wniosła do r&b inną energię, seksapil, rytmy i brzmienia.
Jednocześnie promowała nowy wizerunek kobiety – dynamicznej, niezależnej dziewczyny. W piosenkach opowiada o różnych przejawach emancypacji – od finansowych po uczuciowe. Wraz z mężem Jayem-Z, uznawanym za króla raperów (w niedzielę odebrał trzy statuetki), stanowią odpowiednik... pary prezydenckiej. Są dla show-biznesu i słuchaczy za oceanem tym, czym Barack i Michele Obama dla amerykańskiej polityki i wyborców: dwójką pięknych, utalentowanych, bardzo lubianych idoli, którzy symbolizują nowoczesność i trzymają jej stery.