Julian Józef Antoniszczak (1941 – 1987) był artystą wybitnym, choć człowiekiem cokolwiek dziwacznym. Sporo czasu zajmowało mu np. chodzenie po złomowiskach i wynajdywanie industrialnych artefaktów. Konstruował z nich osobliwe urządzenia, jak choćby samochód z dwóch rowerów czy piramidkę pobudzającą pracę mózgu. Pod szczególnym wrażeniem tej ostatniej była jego córka Sabina:
„W sklepach pojawiły się piramidki z drutu. Julek natychmiast kupił sobie taką i siadając do pracy, zawiesił ją sobie nad głową, twierdząc, że skoro ten kształt ma takie niezwykłe działanie, to może będzie też korzystnie wpływać na mózg. Jednak z piramidą nad głową pracowało się bardzo niewygodnie i opracował własną, wygodniejszą i bliższą naszej kulturze metodę: w Cepelii kupił drewnianą miskę, lutownicą wypalił na niej napis: »Tonizujący ekranizator mózgowy« i założył ją na głowę”.
[srodtytul]Bąbelki w limfocytach[/srodtytul]
Jednak mimo całego zdziwaczenia Antonisz – pod takim skrótem nazwiska zasłynął – był twórcą ocierającym się o geniusz. Kręcił eksperymentalne filmy animowane metodą non camera (malowanie lub wydrapywanie kadrów bezpośrednio na taśmie filmowej), pisał do nich scenariusze, a nawet komponował muzykę.
O wrażliwości na absurd i groteskowym poczuciu humoru dość mówią tytuły jego prac. Ot, choćby „Te wspaniałe bąbelki w tych pulsujących limfocytach” albo kultowy już dziś „Jak działa jamniczek”.