Gwiazda ery Internetu

Niezwykłym efektem rozpowszechnienia Internetu jest fakt, że muzycy są zmuszeni wyjść do ludzi. Przez wiele lat występy były tylko formą promowania albumów. Teraz w całej Europie dla muzyków otwierają się kluby - mówi "Rz" przed wizytą w Krakowie hiphopowa wokalistka Neneh Cherry.

Aktualizacja: 30.04.2008 20:07 Publikacja: 29.04.2008 19:28

Neneh Cherry wystąpi z grupą CirKus w Krakowie 3 maja

Neneh Cherry wystąpi z grupą CirKus w Krakowie 3 maja

Foto: ZUMA PRESS, Aviv Small Avi Aviv Small

Po latach solowej kariery, przebojach "Seven Seconds" i "Woman" na ponad dziesięć lat straciliśmy panią z oczu. Dlaczego przestała pani nagrywać?

Neneh Cherry:

Słuchacze myślą, że zniknęłam, bo nie wydałam solowej płyty, a ja po prostu wróciłam do domu. Jeszcze w latach 80., zanim odnosiłam indywidualne sukcesy, śpiewałam w zespołach The Slits i Rip Rig & Panic. Pod koniec lat 90. bycie w centrum uwagi przestało mnie interesować. Teraz nagrywam z zespołem CirKus i żyję w zgodzie ze sobą. Nigdy nie czułam się w muzyce tak swobodna. I nie poświęciłam własnej osobowości, w nowych utworach usłyszycie znaną wam Neneh.

Kompozycje CirKus, tak samo jak pani solowe nagrania, są inspirowane hiphopem. Czy w tekstach waszych utworów znalazły się społeczne treści związane z tą muzyką?

Zależy, które oblicze hiphopu ma pani na myśli. Są dwa. To pierwsze, komercyjne, wychwala forsę, panienki i złote łańcuchy. Jest zrozumiałe o tyle, że wielu twórców rapu wywodzi się z ubogich środowisk i chce przez muzykę zrekompensować sobie niedostatki. Ale jest i niezależny hiphop, czyli barwna subkultura promująca wolną formę i dostępna dla każdego. Spotykają się w niej uliczna poezja i historia Afroamerykanów. Ten hiphop daje przestrzeń do finezyjnej dyskusji o sprawach, które rządzą światem. Grupy De La Soul czy A Tribe Called Quest zmieniły tę muzykę w filozofię.

Pani traktuje ją podobnie?

Życie we współczesnym świecie sprawia, że wszystkie nasze reakcje i postawy nabierają wymiaru politycznego. Jestem artystką, nie politykiem. Ale czuję się sfrustrowana i bezradna, bo docierają do mnie wstrząsające informacje, a zajmuję mało znaczącą pozycję i niewiele mogę zrobić. Nasze koncerty nie są demonstracjami, jednak w piosen-kach dobitnie wyrażamy swoje poglądy. Próbujemy prze-kazać je innym, a przy okazji leczymy się z trudnych emocji. Nie usłyszycie od nas piosenek pozbawionych treści.

W latach 90. utwory promujące wyższe wartości stawały się przebojami, na przykład wzywająca do tolerancji "Seven Seconds". Teraz to się nie zdarza. Czy nastały złe czasy dla muzyków zaangażowanych?

Przeciwnie. Nawet w popie jest miejsce dla utworów z przesłaniem, tyle że ono nie musi być dosłowne. Wystarczy, że piosenka wzrusza albo pozwala coś wspólnie przeżyć, kiedy słuchamy jej z bliskimi. Ludzie są spragnieni muzyki, która niesie prawdziwe emocje i ważne treści. Jesteśmy we wspaniałym momencie, artyści niezależni stworzyli różnorodną i silną alternatywę. Dają odpór przemysłowi muzycznemu, który ma tylko jeden cel: zarabiać. Pod komercyjną powłoką działa silny ruch muzyczny. Dowodem jego istnienia jest ożywienie sceny koncertowej – coraz więcej muzyków gra na żywo.

Artysta niezależny, to brzmi dumnie. Może wydawać muzykę w Internecie, ale przecież z czegoś musi żyć.

Oczywiście i właśnie w tym objawia się niezwykły, może najważniejszy efekt rozpowszechnienia Internetu. Muzycy są zmuszeni wyjść do ludzi. Przez wiele lat występy były tylko formą promowania albumów. Duża grupa artystów koncertowała rzadko, bo wolała siedzieć w studiu, nie konfrontować się z publicznością. Część z nich do tego stopnia polegała na komputerach i mechanicznym sprzęcie, że kiedy trzeba było grać na żywo, okazywała się bezradna. Teraz w całej Europie dla muzyków otwierają się kluby, popularne stało się łączenie klasycznych instrumentów z setami didżejskimi.

Myśli pani, że to zapowiedź jasnej przyszłości w muzyce?

Muszę być optymistką, inaczej nie miałabym siły wstać z łóżka. Ale uważnie obserwuję świat muzyki i dostrzegam wiele inspirujących zjawisk. W wielkich miastach tyle się dzieje! Przyjeżdżają emigranci z różnych krajów, powstają nowe subkultury, które tworzą własne gatunki muzyczne. Nie nadążam z zapamiętywaniem ich nazw. W muzyce urban jest szczególny rodzaj energii i żywotności, mieszają się różne wpływy. Nie sposób przewidzieć, dokąd te zmiany zaprowadzą. Jestem pod wrażeniem młodego pokolenia muzyków – oni są nieustraszeni, biorą, co im się podoba z dorobku poprzedników i różnych nurtów. Pożyczają brzmienia, zestawiają z własnymi kompozycjami. Nie mają zahamowań, nie boją się ostrych kontrastów, są radykalni. W muzyce liczy się umiejętność przemawiania własnym głosem. I młodzi to właśnie robią.

Cracow Screen Festival odbędzie się od 2 do 4 maja na dwóch krakowskich placach: Jana Nowaka Jeziorańskiego i Szczepańskim. Trasę między nimi wypełnią atrakcje. Koncertom gwiazd będą towarzyszyły wizualizacje na budynkach, prezentacje malarstwa, komiksu, teledysków. O oprawę estetyczną zadbają światowe sławy sztuk wizualnych, m.in. Floria Sigismondi.

Najlepiej znaną gwiazdą tej nowej alternatywnej imprezy będzie Brian Ferry, niegdyś pionier artrocka i uosobienie elegancji, współtwórca grupy Roxy Music. Jest autorem wiecznych przebojów, m.in. „Slave To Love" i „Love Is the Drug". Z Wielkiej Brytanii przyjadą też znakomici fachowcy od tanecznej elektroniki – grupa Underworld, która zasłynęła utworami ze ścieżki dźwiękowej do filmu „Trainspotting". Hiphopowa pionierka Neneh Cherry wystąpi z nową formacją CirKus. Rock'n'rollowe szaleństwo rozpęta Juliette Lewis, była aktorka znana z wyrazistych ról w „Urodzonych mordercach" i „Co gryzie Gilberta Grape'a?". Od pięciu lat stoi na czele ostrej kapeli The Licks. Gitarowe brzmienia zapewnią też Duńczycy z The Ravonettes, a mieszankę nowego bluesa, hiphopu i muzyki etnicznej zagra duet Mattafix. Wystąpią też Polacy, m.in.: Smolik, Wilki, Muchy, Pudelsi i Tomek Makowiecki. Bilety na cały festiwal kosztują 200 zł.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"