Moim fanem jest Eastwood

Amerykańska wokalistka jazzowa przed koncertami w Warszawie i Poznaniu opowiada o swych muzycznych i lingwistycznych fascynacjach, także językiem polskim.

Aktualizacja: 09.05.2008 15:34 Publikacja: 08.05.2008 20:05

Stacey Kent na koncertach promuje swą ostatnią płytę „Breakfast On The Morning Tram”

Stacey Kent na koncertach promuje swą ostatnią płytę „Breakfast On The Morning Tram”

Foto: EMI

Kiedy śpiewanie stało się dla pani ważne?

Stacey Kent:

Od kiedy pamiętam, zatem przez całe życie. Zanim przyszło mi do głowy, że mogę zostać profesjonalną wokalistką, uwielbiałam śpiewać. Lubiłam to robić w różnych miejscach naszego domu, bo zauważyłam, że w każdym mój głos brzmi inaczej. A rodzina zachęcała mnie do popisów.

Dlaczego niektóre piosenki śpiewa pani po francusku, choć mają anglojęzyczne wersje?

Kocham język francuski, a powód tego zamiłowania ma swą historię. Mój dziadek pochodził z Rosji i postanowił wyemigrować do Ameryki. Nie miał jednak wystarczająco dużo pieniędzy i musiał zatrzymać się we Francji, by zarobić na dalszą podróż. Trafił do Paryża i tak wciągnęło go tamtejsze środowisko artystyczne, że został, by studiować i pracować. Kiedy byłam mała, mówił do mnie po francusku, zachęcał, bym uczyła się tego języka. Później rozmawialiśmy tylko po francusku, czytałam książki, lubiłam słuchać francuskich piosenek. Kiedy zaczęłam śpiewać, naturalne stało się włączenie ich do mojego repertuaru.

Na najnowszej płycie "Breakfast On The Morning Tram" śpiewa pani bossa novę po francusku. Przyzwyczajeni jesteśmy do portugalskiego albo angielskiego.

"Samba Saravah" jest dla mnie tak istotna, że stała się centralną piosenką albumu. Pochodzi z filmu "Kobieta i mężczyzna". Jego bohater jest tak zafascynowany Brazylią, że mówi: "Jestem prawdopodobnie najbardziej brazylijskim Francuzem we Francji". Ja mówię o sobie, że jestem najbardziej europejską Amerykanką mieszkającą w Europie. Interesują mnie skrzyżowania kultur, bo stały się częścią mojej twórczości.

Czy ciekawią panią też języki krajów, które pani odwiedza?

Uwielbiam przysłuchiwać się, jak ludzie wyrażają uczucia w różnych językach. Studiowałam lingwistykę, ucząc się francuskiego, włoskiego i niemieckiego. Wcześniej poznałam łacinę. Próbowałam nauczyć się rosyjskiego, ale kiedy zaczęłam śpiewać profesjonalnie, nie miałam już czasu. Teraz zabrałam się za hiszpański. Fascynuje mnie też polski, ma niesamowite brzmienie i trochę przypomina mi portugalski. Chciałabym mówić w języku każdego kraju, który odwiedzam, ale życie jest za krótkie, by nauczyć się ich tak wielu. Gdyby jednak ktoś zapytał mnie o jedno życzenie, powiedziałabym, że chcę się nauczyć wszystkich języków, by porozumiewać się bez problemów, gdziekolwiek jestem.

Pani mąż Jim Tomlinson po raz pierwszy komponował muzykę do kilku piosenek na nowej płycie, a japoński poeta Kazuo Ishiguro napisał słowa.

To wielkie szczęście i dar, że mogliśmy współpracować z Kazuo. Kiedyś w programie, w którym znane postacie wybierają ulubioną muzykę, poprosił o moją piosenkę. Skontaktowałam się z nim, by mu podziękować, i tak się poznaliśmy. Okazało się, że podobnie patrzymy na wiele rzeczy, i staliśmy się przyjaciółmi. Myślę, że będziemy jeszcze współpracować.

Przeglądając pani biografię, znalazłem informację, że śpiewała pani na urodzinach Clinta Eastwooda.

Nie mam pojęcia, jak mnie znalazł. Okazało się, że jest moim fanem. Kiedy na ekrany wchodził film "Kosmiczni kowboje", był na promocji we Francji i urządził swoje urodziny. Zaśpiewałam mu m.in. "Fly Me To the Moon".

Swoje dwie ostatnie płyty Herbie Hancock nagrał z gwiazdami pop, m.in. Tiną Turner. Co pani sądzi o śpiewaniu jazzu przez takie wokalistki?

Śpiewanie to śpiewanie, styl nie ma znaczenia. Jeśli Tina Turner zaśpiewała wspaniale z jazzowymi muzykami, jaki jest sens stawiania pytań o rodzaj muzyki. W tej piosence jest wszystko, co można przekazać śpiewem, a jednocześnie Tina Turner nie robi nic na siłę, nie próbuje udowodnić, że jest jazzową wokalistką. To najlepszy przykład przekraczania stylistycznych granic, a przy tym wspaniały efekt artystyczny.

Czy każdy może śpiewać jazz?

Jeśli ma się talent, można zaśpiewać wszystko. Niektórzy z łatwością potrafią się znaleźć w odmiennej stylistyce, inni nie. To zależy od tego, co nosisz w sercu.

Dlaczego przez długi czas nagrywała pani tylko piosenki z "Amerykańskiego śpiewnika"?

Trudno mi powiedzieć. Amerykańskie standardy pasują do mnie. To tak jak z kolorem ubrania. Wiem, że dobrze mi w pomarańczowym, a w żółtym i zielonym źle się czuję. Każdy artysta powinien poznać siebie i określić, jaki repertuar do niego pasuje. Mój dokładnie określa, kim jestem. W słowach tych piosenek jest radość, tęsknota, zwątpienie, ich bohaterowie kochają i mają chwile słabości. Jak ja.

Czy jednak największą zaletą standardów nie są ich melodie? Pianista Keith Jarrett powiedział kiedyś, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak trudno napisać dobry temat muzyczny.

Niektórzy śpiewają tylko własne kompozycje, inni tylko piszą, a ja interpretuję. Nie czuję powołania do komponowania czy pisania tekstów. Lubię odczytywać na swój sposób to, co można znaleźć w słowach i melodii. Myślę wtedy, że jest to piosenka o mnie i dla mnie.

Posłuchaj Stacey Kent:

TrasaAmerykańska wokalistka jazzowa wystąpi w warszawskim parku Sowińskiego 16 maja, a dzień później – w Poznaniu na Dziedzińcu Różanym CK Zamek. Promować będzie wydany w ubiegłym roku przez prestiżową wytwórnię Blue Note album "Breakfast On The Morning Tram".

BiografiaStacey Kent (ur. 1968 r. w South Orange, USA) studiowała literaturę w Sarah Lawrence College w Nowym Jorku. Odwiedzając znajomych w W. Brytanii, spotkała saksofonistę Jima Tomlinsona, który namówił ją do śpiewania. Pierwszy album "Close Your Eyes" wydała w 1997 r. w niezależnej wytwórni Candid. W 2002 r. zdobyła tytuł najlepszej wokalistki roku BBC Jazz Awards. Płyta "The Lyric" Jima Tomlinsona z jej udziałem otrzymała tytuł albumu roku BBC Jazz Awards 2006. Wystąpiła w filmowej wersji "Ryszarda III", śpiewając jazzową wersję poematu Christophera Marlowe'a. Prowadzi programy jazzowe w BBC Radio. Jest bardzo popularna w W. Brytanii, Francji i w Niemczech.

Amerykańska wokalistka jazzowa wystąpi w warszawskim parku Sowińskiego 16 maja, a dzień później – w Poznaniu na Dziedzińcu Różanym CK Zamek. Promować będzie wydany w ubiegłym roku przez prestiżową wytwórnię Blue Note album "Breakfast On The Morning Tram".

Stacey Kent (ur. 1968 r. w South Orange, USA) studiowała literaturę w Sarah Lawrence College w Nowym Jorku. Odwiedzając znajomych w W. Brytanii, spotkała saksofonistę Jima Tomlinsona, który namówił ją do śpiewania. Pierwszy album "Close Your Eyes" wydała w 1997 r. w niezależnej wytwórni Candid. W 2002 r. zdobyła tytuł najlepszej wokalistki roku BBC Jazz Awards. Płyta "The Lyric" Jima Tomlinsona z jej udziałem otrzymała tytuł albumu roku BBC Jazz Awards 2006. Wystąpiła w filmowej wersji "Ryszarda III", śpiewając jazzową wersję poematu Christophera Marlowe'a. Prowadzi programy jazzowe w BBC Radio. Jest bardzo popularna w W. Brytanii, Francji i w Niemczech.

Kiedy śpiewanie stało się dla pani ważne?

Stacey Kent:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady