Autorka tej bardzo francuskiej książki kucharskiej napisała ją… po niemiecku. Niemką jest jej matka, w Niemczech mieszka i pracuje sama. Czuje się jednak Francuzką, czego potwierdzenie często znajdziemy w tekście („My, Francuzi, mamy szczególny stosunek do serów”). Cała zresztą książka jest dowodem prawdziwej przynależności narodowej madame Rousseau: to wspomnienie kulinarnych rozkoszy, jakich można oczekiwać tylko nad Sekwaną. Autorka lubi gotować – stać przy kuchni, kręcić się po targu, wymyślać potrawy, zestawiać menu. Czyni to dziś równie naturalnie jak kiedyś jej babcia i ojciec, dwie osoby, od których przejęła kuchennego bakcyla. Książka jest opowieścią im poświęconą, typowej francuskiej rodzinie spod Paryża, żyjącej i trzymającej się razem, przestrzegającej niepisanych reguł: dzieci pomagały dorosłym, obiad był z czterech dań, w niedziele na stole pojawiały się wymyślne słodkie frykasy. To kolejny tom szukający straconego czasu… „A table!” zawiera kilkadziesiąt przepisów ułożonych w grupy: przystawki, zupy, dania główne, sosy, ryby, jarzyny, desery itd. Są tu również propozycje jadłospisów, od bardzo skromnych, trzydaniowych, po bardziej wyszukane, jakimi można podjąć gości. W ostatnich latach kuchnia francuska została u nas nieco zapomniana, na kulinarnych stronach dominują przepisy włoskie, greckie, hiszpańskie, receptury z bardziej egzotycznych krajów. Warto sobie przypomnieć, że we Francji jada się naprawdę wyśmienicie.

I jeszcze jedno: oprawa graficzna. Zdjęciom z rodzinnego albumu towarzyszą różne kulinarne świadectwa – restauracyjne karty, rachunki, ogłoszenia prasowe i reklamy zabawnie połączone rysowanymi dodatkami.

To dzieło Martina Viana (ilustratora) i Stefanie Roth (projektantki), sympatyczne i smaczne, „un véritable trésor”, by posłużyć się słowami autorki.