– Jestem cudzoziemcem, a stałem się specjalistą od polskich dzieł – mówi Laco Adamik.
– Dyrektorzy teatrów szukają realizatorów i najczęściej pada na mnie. Zresztą w mojej działalności operowej wiele rzeczy wydarzyło się przypadkowo.
Adamik jest Słowakiem, z wykształcenia reżyserem filmowo-telewizyjnym, po bardzo dobrej, jak podkreśla, akademii w Pradze. W latach 70. znalazł się w Polsce. – Zacząłem robić muzyczne widowiska w telewizji – mówi.
– Pewnego dnia dostałem ofertę wyreżyserowania w zastępstwie „Cyganerii” w Łodzi i powolutku zostałem przy operze, zwłaszcza że teatr telewizyjny praktycznie obecnie nie istnieje.
Zamiłowania wyniósł z domu (ojciec był organistą i nauczycielem muzyki w wiejskiej szkole), ale do opery wybrał się, gdy był już dorosły. Wśród pierwszych spektakli, jakie obejrzał, nie znalazły się „Straszny dwór” ani „Halka”, na które w Polsce zagania się szkolne wycieczki.