W historii jazzu niewielu pianistów podejmowało takie próby. Najbardziej znany jest Keith Jarrett, nieco mniej – Paul Bley i Abdullah Ibrahim. Wytwórnia ECM Records regularnie wydaje solowe koncerty Jarretta, a jego „The Köln Concert” osiągnął niezwykły komercyjny sukces.
Dla Włodka Pawlika to już piąty solowy album, taki charakter miał już jego fonograficzny debiut „Quasi Total” z 1987 r. Jednak wcześniejsze płyty zawierały zarówno standardy, jak i jego własne kompozycje
W kwietniu ubiegłego roku późnym wieczorem Pawlik usiadł do nowego steinwaya w warszawskim studiu Polskiego Radia i zaczął grać impresje, które ułożyły się w 11 utworów. Tak powstała pierwsza z dwóch płyt albumu.
Celowo nie nadał tematom tytułów, by słuchaczowi niczego nie sugerować. Od naszej wyobraźni zależy, co usłyszymy w tej muzyce. Nie jest to, jak w przypadku Jarretta, jednostajny ciąg twórczych zmagań z klawiaturą. Pawlik wyraźnie oddziela utwory różniące się nastrojem, tempem i dynamiką. Album jest dzięki temu bardziej urozmaicony.
Druga płyta zawiera improwizacje nagrane następnego dnia, a właściwie wieczoru, bo noc jest dla pianisty „wyciszeniem, kontemplacją, przebudzeniem marzeń…”, jak czytamy w autorskim komentarzu do albumu.