Reklama

Jazzmani w szalonym tańcu

Leszek Możdżer zdominował album „Tarantella” szwedzkiego basisty Larsa Danielssona

Publikacja: 03.03.2009 00:01

Lars Danielsson "Tarantella" ACT Music/GiGi CD 2009

Lars Danielsson "Tarantella" ACT Music/GiGi CD 2009

Foto: Rzeczpospolita

To najlepsza z ich pięciu wspólnych płyt. Obaj muzycy spotykali się wcześniej na koncertach tria Możdżer/Danielsson/Fresco w Polsce. Od początku wiedzieli, że stanowią perfekcyjny team kompozytorów i improwizatorów. Razem wydali w Polsce trzy entuzjastycznie przyjęte albumy. Ale na półki sklepów muzycznych na całym świecie trafili dopiero z płytą „Pasodoble” nagraną w duecie.

Do pracy nad nowym albumem „Tarantella” Danielsson zaprosił Możdżera i trzech innych świetnych muzyków. Na uwagę zasługuje nowe odkrycie europejskiej sceny, norweski trębacz Mathias Eick grający intrygujące barwą, lekko stłumione i pozbawione wibracji dźwięki.

Najbardziej w tym gronie utytułowany jest amerykański perkusista Eric Harland. Mniej znamy brytyjskiego gitarzystę Johna Parricellego, tu grającego na akustycznych i elektrycznych instrumentach.

„Tarantella” zachwyci przede wszystkim urokliwymi kompozycjami wykonanymi z zadziwiającą lekkością, jakby w natchnieniu. W otwierających album „Pegasus” improwizacjach przewodzi trąbka Eicka. Pozostali tworzą tło, z opadającą i wznoszącą się linią melodyczną. Ale już od tematu „Melody On Wood” charakterystyczny, lekki styl gry Możdżera zaczyna wychodzić na pierwszy plan, nawet przed kontrabas czy wiolonczelę Danielssona. W nostalgicznej kompozycji „Treveller’s Defense” dołącza Harland z subtelnym akompaniamentem szczoteczek szurających po czynelach.

Pewien niepokój wkrada się do muzyki, kiedy w temacie „1000 Ways” Eick gra free-jazzowe frazy, a Harland podkłada intensywny rytm na tabli. Uspokojenie następuje, kiedy Danielsson przestaje szarpać struny kontrabasu i delikatnie gładzi je smykiem.

Reklama
Reklama

Nie sposób wyróżnić jeden utwór. Co chwila zachwycają nowe melodie, jak choćby „Ballet” czy „Across The Sun”. Danielsson jest klasycznie wykształconym muzykiem i słychać to w jego zgrabnie skrojonych miniaturach o przejrzystej formie. Jeden z utworów „Fiojo” napisał Leszek Możdżer, pozostawiając sobie i Danielssonowi sporo miejsca na improwizacje.

Myślę, że album będzie miał powodzenie wśród miłośników nastrojowego, melodyjnego jazzu.

To najlepsza z ich pięciu wspólnych płyt. Obaj muzycy spotykali się wcześniej na koncertach tria Możdżer/Danielsson/Fresco w Polsce. Od początku wiedzieli, że stanowią perfekcyjny team kompozytorów i improwizatorów. Razem wydali w Polsce trzy entuzjastycznie przyjęte albumy. Ale na półki sklepów muzycznych na całym świecie trafili dopiero z płytą „Pasodoble” nagraną w duecie.

Do pracy nad nowym albumem „Tarantella” Danielsson zaprosił Możdżera i trzech innych świetnych muzyków. Na uwagę zasługuje nowe odkrycie europejskiej sceny, norweski trębacz Mathias Eick grający intrygujące barwą, lekko stłumione i pozbawione wibracji dźwięki.

Reklama
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama