Jazz na żywo

Fenomen klubowych spotkań na jam session przemija, wskrzeszamy go w czwartym tomie wydawnictwa „Rz” – „Magiczny świat jazzu”

Publikacja: 30.06.2009 01:18

Magiczny świat jazzu "Jam sessions" Jazz w klubach i salach koncertowych Kolekcja „Rz”, tom IV

Magiczny świat jazzu "Jam sessions" Jazz w klubach i salach koncertowych Kolekcja „Rz”, tom IV

Foto: Rzeczpospolita

Kto widział film „Kansas City” Roberta Altmana, pamięta zapewne scenę w pustym klubie, kiedy jazzmani grają ze sobą dla przyjemności, nawet rywalizując.

Taka idea przyświecała jam session, nieformalnym spotkaniom, zwykle po koncertach, kiedy publiczność już wyszła, a słuchaczami byli sami muzycy i ich przyjaciele. W tak swobodnej atmosferze powstawała często ciekawsza muzyka niż w czasie biletowanego koncertu czy w studiu.

W Nowym Jorku takim miejscem, w którym schodzili się muzycy po pracy w różnych klubach, był Minton’s Playhouse. Jam session miały swoją dramaturgię. W zespole rozgrywającym, który zaczynał koncert, grali m.in.pianista Thelonious Monk i perkusista Kenny Clarke. A dołączały do nich takie gwiazdy, jak Dizzy Gillespie, Ben Webster, Lester Young i Roy Eldridge.

Zasadniczą częścią jam sessions były tzw. pojedynki solistów – pokonany improwizator schodził ze sceny, a wchodził kolejny pretendent. Repertuar stanowiły znane standardy. Muzycy grali za darmo, a nagrodami były kolacja i drinki w barze.

Dziś jazzmani rzadko dają się namówić na udział w jam session, choć słynny amerykański basista Ron Carter uważa, że dla młodych to dobra forma podnoszenia umiejętności. Zwykle jednak muzycy nie mają siły ani czasu, by po występie pójść do klubu i zagrać z lokalnymi artystami.

Mamy więc wyjątkową okazję posłuchać, jak na jam sessions grali niegdyś: Louis Armstrong, Stan Getz, Chet Baker, Sonny Stitt i Sidney Bechet. Czy lepiej niż w studiu, oceńmy sami.

Kto widział film „Kansas City” Roberta Altmana, pamięta zapewne scenę w pustym klubie, kiedy jazzmani grają ze sobą dla przyjemności, nawet rywalizując.

Taka idea przyświecała jam session, nieformalnym spotkaniom, zwykle po koncertach, kiedy publiczność już wyszła, a słuchaczami byli sami muzycy i ich przyjaciele. W tak swobodnej atmosferze powstawała często ciekawsza muzyka niż w czasie biletowanego koncertu czy w studiu.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"