Pierwsza Gadająca Głowa

David Byrne, Stodoła, ul. Batorego 10, bilety: 132 zł, informacje: www.stodola.pl, tel. 022 825 60 31, poniedziałek (13.07), godz. 20

Publikacja: 09.07.2009 10:51

David Byrne

David Byrne

Foto: Materiały Promocyjne

Ciemna scena, w snopie światła wchodzi na nią facet w nieco za dużym, jasnym garniturze i w tenisówkach. Stawia przy mikrofonie przenośny kasetowy radiomagnetofon, włącza go i wtedy słychać dźwięki sekcji rytmicznej. Mężczyzna bierze do rąk gitarę i śpiewa...

Tak rozpoczyna się „Stop Making Sense” – sfilmowany koncert Talking Heads z 1984 roku. Ta scena do dziś robi piorunujące wrażenie. Podobnie jak jej bohater David Byrne. Czym uda mu się zaskoczyć nas w Stodole?

Ten oryginalny wokalista, multiinstrumentalista, tekściarz, kompozytor, producent i reżyser od ubiegłego roku jest w trasie promującej płytę „Everything That Happens Will Happen Today”, którą wydał razem ze słynnym producentem Brianem Eno. To zbiór świetnych, inteligentnych, nieco zakręconych piosenek zagranych i wyprodukowanych na najwyższym poziomie.

Na pewno większość z nich usłyszymy na warszawskim koncercie, ale nie zabraknie też utworów z wcześniejszej płyty obu panów „My Life In The Bush Of Ghosts” (1981) oraz piosenek z repertuaru Talking Heads, w których Eno też maczał palce.

Bo współpraca obu artystów trwa od dawna. Brian Eno w jakiejś mierze przyczynił się do tego, że Gadające Głowy stały się jedną z bardziej oryginalnych kapel lat 90.

Na początku swojej działalności zespół Davida Byrne’a grał dość banalną, nowofalową muzykę wyrastającą z punk rocka. Dopiero później wzbogacił swoje brzmienie o afrykańską rytmikę, elementy rodem z Karaibów, reggae, sekcję dętą czy elementy kabaretowe. W połączeniu z charakterystycznym głosem Byrne’a, który wciąż był jakby na granicy fałszowania, robiło to naprawdę niesamowite wrażenie. I mimo że grupa rozpadła się w 1991 roku, to Byrne nadal eksperymentował i próbował wtłoczyć w klasyczną formę piosenki tyle udziwnień, ile się da bez naruszania jej „piosenkowatości”.

Muzyk zapowiada już nowy album. I chyba znów zaskoczy. Producentem będzie… Fatboy Slim, a każdy utwór ma zaśpiewać inna wokalistka. Wśród zaproszonych są podobno m.in. Tori Amos, Alice Russell i Roisin Murphy.

[ramka][b]Tak było 15 lat temu[/b]

Przyjazd Davida Byrne’a do Warszawy w 1994 roku był wydarzeniem. Do Sali Kongresowej ściągały tłumy, choć po prawdzie nikt za bardzo nie wiedział, czego się po koncercie spodziewać. Do tego czasu Byrne tak często zmieniał muzyczne oblicze i tak daleko odszedł od stylu Talking Heads, że to, co przedstawi w Warszawie, było prawdziwą zagadką. Gorąco zresztą dyskutowaną.

Po latach sam repertuar koncertu umknął nieco z pamięci, ale też chyba nie on był najważniejszy. Na pewno zagrał „Back In The Box” i „Angels” – hity z promowanego wówczas krążka „David Byrne”. W strzępach wspomnień pojawiają się też tytuły bujającego całą salą „Burning Down The House” i wielokrotnie wywoływanego „Psycho Killer”...

Ale tak naprawdę tym, czego nie sposób zapomnieć z tego wieczoru nawet po 15 latach, było niesamowite, oparte niemal wyłącznie na rytmie, brzmienie i klimat, który tworzyła ascetyczna scenografia i naturalnie psychodeliczny głos samego Byrne’a. I może jeszcze to, że przez cały czas publiczność rytmicznie falowała i z rozpalonymi twarzami nagradzała każdy utwór euforyczną wrzawą. Nikt nie wyszedł rozczarowany.

wl[/ramka]

[ramka][b]Wielki inspirator[/b]

Brian Eno (właściwie Brian Peter George St. John le Baptiste de la Salle Eno), jeden z najbardziej twórczych artystów muzyki rozrywkowej, znany jest nie tylko z wpływu na przemianę Talking Heads ze średnio obiecującej kapeli nowofalowej w jeden z bardziej oryginalnych zespołów lat 70. i 80. 61-letni dziś Anglik, częsty towarzysz bojów Davida Byrne’a, zaistniał w okresie startu Roxy Music (1971 – 1973).

Z powodzeniem rozwijał potem karierę solową, był pionierem muzyki ambient, ceniony jest w kręgu progresywnego rocka i popu, także eksperymentu z obrzeży awangardowej muzyki poważnej. Jako instrumentalista, kompozytor lub producent współpracował m.in. z U2, Ultravox, Philem Collinsem, Lou Reedem, Johnem Calem, Robertem Frippem, Billem Laswellem, Coldplay i Davidem Bowie.

Z tym ostatnim sygnował kompozycję „Warszawa” na jego albumie „Low” z 1977 roku przywołującą przygnębiające wrażenia z krótkiej wizyty Bowiego w dobie schyłkowego Gierka. Artysta, wracając do Anglii z podróży koleją transsyberyjską przez ZSRR, skorzystał z postoju na Dworcu Gdańskim i podczas krótkiego spaceru na plac Komuny Paryskiej (teraz Wilsona) kupił w księgarni album Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk z piosenką Stanisława Hadyny „Helokanie”. Jej przetworzony fragment znalazł się w utworze „Warszawa”.

ac[/ramka]

[ramka][b]Pięć płyt, których warto posłuchać[/b]

[srodtytul]Talking Heads: 77, 1977 [/srodtytul]

Debiutancki album Talking Heads nagrany w małym nowojorskim studiu Sundragon zawierał 11 utworów utrzymanych w duchu nowej fali i artpunka. Uwagę odbiorców od razu zwrócił „Psycho Killer” (napisany przed Davida Byrne’a oraz jego kolegów z zespołu – Tinę Weymouth i Chrisa Frantza) – wstrząsające zwierzenie psychopatycznego seryjnego zabójcy. To był pierwszy hit kapeli w jej karierze.

ac

[srodtytul]Remain In Light, 1980 [/srodtytul]

Najsilniej inspirująca płyta Talking Heads. Tu właśnie po raz pierwszy Byrne i Eno zaprezentowali pomysł splecenia ze sobą estetyki postpunka z funkiem, ambientem i rytmiką o afrykańskiej proweniencji. Nie była to już płyta zespołu rockowego, lecz niezwykle ambitny projekt muzyczno-producencki. Na tyle udany, że już w momencie premiery uznany został za jedną z najważniejszych płyt w dziejach.

wl

[srodtytul]My Life In The Bush Of Ghosts, 1981 [/srodtytul]

Krok dalej niż „Remain In Light”, ale w tym samym kierunku. Tandem Byrne – Eno, wykorzystując technikę samplingu, stworzył tu kolaż szamańskich pieśni, wypowiedzi polityków, modlitw oraz utworów pieśniarzy ludowych. Ich głosy osadzone zostały znów na podkładzie zbudowanym z plemiennych rytmów Afryki zderzonym z chłodną, zimnofalową produkcją. Opus magnum w karierach obu muzyków.

wl

[srodtytul]David Byrne, 1994 [/srodtytul]

Poza Talking Heads Byrne okazał się niespokojnym duchem. Eksperymentował z muzyką latynoamerykańską, z kameralistyką, nawet z baletem. Z różnym skutkiem. Tu przedstawił się znów jako autor znakomitych rockowych piosenek – naszpikowanych eksperymentami, a jednak przebojowych. Dość wspomnieć „Angels” czy „ Back In The Box” – utwory wyraźnie przywołujące klimat jego macierzystej formacji.

wl

[srodtytul]Everything That Happens Will Happen Today, 2008 [/srodtytul]

Najnowszy owoc współpracy Byrne’a z Eno zbiera dobre recenzje. A jednak w tej przyjemnej, lekkostrawnej muzyce daje się odczuć zmęczenie obu twórców. Eno w dalszym ciągu eksploruje temat ambientu i łagodnej elektroniki, Byrne stara się śpiewać piosenki – żaden z nich najwyraźniej nie ma pomysłu na wyrwanie się z konwencji. To ukłon w stronę wiernych fanów i niewiele więcej.

Ciemna scena, w snopie światła wchodzi na nią facet w nieco za dużym, jasnym garniturze i w tenisówkach. Stawia przy mikrofonie przenośny kasetowy radiomagnetofon, włącza go i wtedy słychać dźwięki sekcji rytmicznej. Mężczyzna bierze do rąk gitarę i śpiewa...

Tak rozpoczyna się „Stop Making Sense” – sfilmowany koncert Talking Heads z 1984 roku. Ta scena do dziś robi piorunujące wrażenie. Podobnie jak jej bohater David Byrne. Czym uda mu się zaskoczyć nas w Stodole?

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie