W mediach tradycyjnych ubywa miejsca dla kultury. W Dwójce TVP znacznie jej mniej niż kilka lat temu. W stacjach komercyjnych jest zjawiskiem efemerycznym. W telewizji publicznej heroicznie jej broni niszowy kanał TVP Kultura, jeden z niewielu w Europie tego typu, porównywany do ARTE. Ambitny, więc w obecnym kryzysie ekonomicznym zagrożony.
– Można powiedzieć, że jesteśmy „kanałem inteligenckim” – mówi „Rz” Krzysztof Koehler, jego szef – ale nie ma w tym nic ekskluzywnego. Po prostu, przeznaczony jest dla ludzi, którzy interesują się kulturą lub zawodowo znajdują się w jej orbicie. Oczywiście, taka telewizja jak TVP Kultura jest możliwa tylko wtedy, kiedy mamy bogate media publiczne.
Zatem moim zdaniem, największym dla niej zagrożeniem jest obecnie zubożenie, czy zmarginalizowanie mediów publicznych. Społeczeństwo, które skaże kulturę na niszowość nie ma dobrej przyszłości. Ona jest energią, nadającą egzystencji sens poprzez stawianie pytań i refleksję. Krzysztof Koehler przestrzega też przed przekształceniem kultury w towar rynkowy. – Jej urynkowienie jest bardzo ryzykowne – twierdzi. Na rozwój e–kultury patrzy z pewnym dystansem.
[srodtytul]Nowi zdobywcy[/srodtytul]
Z drugiej strony dynamiczny rozwój nowych mediów jest faktem. Szczególne miejsce zajmuje wśród nich Internet, który coraz bardziej anektuje kulturę. To w nim rozwijają się niezliczone nowe portale, poświęcone literaturze, sztuce, filmowi, toczą społecznościowe debaty, mnożą blogi. Internet często przejmuje też funkcje głównego kanału dystrybucyjnego kultury, udostępniając w sieci utwory muzyczne, filmy, książki.