[b]Rz: Czy kupowanie wirtualnych przedmiotów musi świadczyć o uzależnieniu gracza?[/b]
Anna Maria Ciechowicz: To zależy od częstotliwości. Jeżeli takie kupowanie zdarza się rzadko, problemu nie ma. Inaczej, kiedy dochodzi do niego kilka razy w tygodniu lub nawet codziennie. Takie osoby zwykle nie zdają sobie sprawy ze swojego uzależnienia. Często są to ludzie samotni, mający problemy z nawiązywaniem relacji w rzeczywistym świecie. Również ci, którzy potrzebują dużo stymulacji i bodźców, by normalnie funkcjonować. Problem często dotyka ludzi już uzależnionych, np. od alkoholu czy narkotyków. Ale reguły nie ma. Z moich obserwacji wynika, że najczęściej są to młodzi mężczyźni w wieku 20 – 35 lat.
[b]Sami się do pani zgłaszają?[/b]
Kiedy trafia do mnie młoda osoba z uzależnieniem od gier online, zwykle przyprowadza ją rodzic. W przypadku dorosłych problem ten wychodzi dopiero w trakcie rozmowy, a sama osoba przychodzi z zupełnie inną sprawą, np. zaburzonymi relacjami w związku. Spotykam wiele młodych osób, które wcześniej nie były od niczego uzależnione, a z powodu Internetu zaczynają taki problem mieć. Np. uzależniają się od cyberseksu. Potem przenoszą zachowania seksualne zaobserwowane w sieci do realnego świata. To zazwyczaj przynosi negatywne konsekwencje – młodzi mężczyźni nie potrafią nawiązać ciepłej, podmiotowej relacji z kobietą z realnego świata. Traktują ją jak przedmiot do zaspokojenia zachcianek.
[b]Jak się rodzi uzależnienie?[/b]