Booty Call to kolektyw didżejski, który przygotowuje oryginalne imprezy w paryskim Social Club. W trakcie mogą na gramofonach puścić zremiksowaną, electroclashową wersję „Smells Like Teen Spirit” Nirvany. I zapewniam, że jeśli to powtórzą w Warszawie, to wszyscy w Pałacu Kultury powinni oniemieć.
W „piątkach” stawi się połowa składu Booty Call: Marvey Da Pimp i Kesmo.
Tej samej nocy na ul. Konopnickiej wystąpi King Cannibal, który będzie najmocniej w mieście grał swój mroczny dubstep i drum’n’bass.
Jak gra? Jego „Flower of Flesh and Blood” to ostatni kawałek na debiutanckim albumie Cannibala „Let the Night Roar”, właśnie promowanym w Europie. Zważywszy na to, że zazwyczaj jako ostatni numer artyści umieszczają na płytach coś, co zapowiada następne wydawnictwo, aż ślinka cieknie na myśl o tym, co to będzie. To ultraciężka, dubowa i transowa kompozycja.
Nikt więc nie będzie grał ostrzej od Cannibala. Ale muzyk potrafi być też delikatny, gdy tworzy elektroniczne, klubowe reggae, jak „So... Embrace the Minimum”. Sprawdźcie sami.