Reklama
Rozwiń

Złoty kokos na żoliborskiej pustyni

Rano, na śniadanie, jajecznica, później teatrzyk dla dzieci, apetyczny obiad, a wieczorem koncert. Żoliborz ma nowy klub.

Publikacja: 09.11.2009 08:41

Ola Monola, Sylwia Podolska i Janek Czernikiewicz chcą, by ich lokal był przede wszystkim miejscem s

Ola Monola, Sylwia Podolska i Janek Czernikiewicz chcą, by ich lokal był przede wszystkim miejscem sąsiedzkich spotkań i oazą dla lokalnych twórców

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Miejsce nazywa się Coco De Oro (czyli złoty kokos). Aby je znaleźć, trzeba zadać sobie odrobinę trudu – jest ukryte na dolnym poziomie pawilonów przy skrzyżowaniu ulic Potockiej i Mickiewicza. Nie ma szyldu. Nie było też hucznego otwarcia. Bo nie o rozgłos jego właścicielom – Jankowi Czernikiewiczowi i Sylwii Podolskiej – chodzi.

– To ma być przede wszystkim miejsce dla mieszkańców dzielnicy – wyjaśniają.

Ta dwójka aktywistów jest już dobrze znana warszawiakom. To oni jako jedni z pierwszych, w 2002 roku, otworzyli na terenie Fortów Mokotów klub – Pruderię. Teraz zaś postanowili ożywić kulturalną pustynię, jaką jest Żoliborz.

– To wynika z naszej wewnętrznej potrzeby – tłumaczy Sylwia. I dodaje, że na początku plany mieli skromne: – Szukaliśmy lokalu dla małej kawiarenki.

Ale spodobała im się duża piwnica, w której kiedyś działał klub Laguna. W Coco De Oro bez problemu mieści się kilkanaście stolików, jest przestrzeń dla dzieci i parkiet, na którym wieczorami będzie można potańczyć. A to dopiero początek.

– Lada chwila zaczynamy adaptację sąsiednich pomieszczeń na salę koncertową i szatnię – mówią z entuzjazmem właściciele.

A czego będzie można się spodziewać po programie artystycznym?

– Chcemy, by było to miejsce dla 30-latków, więc i muzykę dobieramy z myślą o nich – mówi Janek.

Szczegóły dopracowuje Ola Monola, artystka związana z Bauaganem Mistrzów, która pełni w Coco De Oro rolę kaowca.

– Marzy mi się sprowadzenie na kameralny koncert funkowej Breakestry, soul-jazzowego Jose Jamesa albo szalonej harfistki Joanny Newsom – mówi.

Ma jednak świadomość, że nie będzie to łatwe. Na razie więc skupia się na wynajdywaniu ciekawych didżejów – wczoraj MesBrutah zaserwował tu mieszankę brzmień brytyjsko-jamajskich. W sobotę od godz. 21 do zabawy zachęcać ma Pewex, specjalista od eklektycznej mieszanki brzmień tanecznych.

Prawdziwy sprawdzian miejsca nastąpi 5 grudnia, gdy odbędzie się tu trzecia edycja wielkiej wymiany ubrań „Uwolnij Łacha”.

– Swoją obecność potwierdziło już ponad 400 osób! – chwali się Ola.

Właściciele chcą również udostępniać przestrzeń Coco De Oro artystom.

– Jeśli ktoś ma fajny projekt, potrzebuje sali prób czy miejsca na koncert, zapraszamy do nas – zachęca Sylwia.

Ale Coco De Oro na co dzień jest przede wszystkim lokalem, w którym można się spotkać na rozmowę przy kawie albo wpaść na posiłek. Ponieważ czynny jest od godz. 10, w menu znajdziemy zestawy śniadaniowe (12 zł) i kanapki (15 zł). Później można tu zjeść zupy (12 zł) oraz dania lunchowe i obiadowe (do 35 zł).

Miejsce nazywa się Coco De Oro (czyli złoty kokos). Aby je znaleźć, trzeba zadać sobie odrobinę trudu – jest ukryte na dolnym poziomie pawilonów przy skrzyżowaniu ulic Potockiej i Mickiewicza. Nie ma szyldu. Nie było też hucznego otwarcia. Bo nie o rozgłos jego właścicielom – Jankowi Czernikiewiczowi i Sylwii Podolskiej – chodzi.

– To ma być przede wszystkim miejsce dla mieszkańców dzielnicy – wyjaśniają.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem