Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski ogłosił wczoraj konkurs na przyznanie jednemu z polskich miast tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Prawdziwe emocje zaczną się jednak dopiero za dziewięć miesięcy, kiedy kandydaci złożą wnioski.

W stołecznych dokumentach znajdą się przede wszystkim informacje o imprezach, z lepszym lub gorszym skutkiem powołanych z myślą o naszej kandydaturze. Będzie więc o masowym muzycznym Warsaw Orange Festival, poświęconej sztuce projektowania „Warszawie w budowie” i cyklu mającym przybliżyć Wisłę warszawiakom – Przemianach.

Ale to niejedyne wydarzenia, dzięki którym Warszawa ma szanse zdobyć uznanie europejskiej komisji. Ostatnio coś w myśleniu o kulturze zaczyna się zmieniać. I choć niekoniecznie bezpośrednio w związku z ESK 2016, to jego efekty mogą pomóc w uzyskaniu tego miana.

Ratusz zacieśnił m.in. współpracę z organizacjami pozarządowymi, a to pokrywa się z wymogami UE. Wyrazem zaufania do nich są chociażby trzyletnie konkursy na dotacje i oddanie w ręce stowarzyszenia kawiarni Nowy Wspaniały Świat. Znalazł też przestrzeń dla bezdomnej Sinfonii Varsovii czy Nowego Teatru.

A nuż na tej fali uda się wybudować salę koncertową z prawdziwego zdarzenia? Jeśli tak, to problemem Warszawy będzie już tylko to, że jest stolicą. Bo jak podkreśla sama prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz, bogata oferta miasta paradoksalnie może działać na jego niekorzyść. W końcu „jakoś sobie radzi”. Nawet bez prestiżowego tytułu.