Początkowe takty symfonii znają wszyscy i wiedzą, że symbolizują stukanie losu do naszych drzwi. Wprawdzie ponoć Beethoven twierdził, że zainspirował go po prostu śpiew ortolana, niepozornego ptaka z rodziny trznadlowatych, ale nikt nie chce pamiętać o tych słowach. Siła legendy jest silniejsza.

Nad V symfonią Beethoven pracował długo. Pierwsze szkice powstały w 1800 r., ale dzieło zostało ukończone osiem lat później. I już po pierwszym wykonaniu zdobyło uznanie i zapewniło sobie nieśmiertelność. Wyznaczyło standardy, do których będą się odwoływać następne generacje wielkich symfoników. V symfonię cechuje klarowność oraz prostota poszczególnych motywów. Beethoven potrafił zawrzeć w nich jednak nieprawdopodobne bogactwo emocji.

Z orkiestrą Filharmonii Narodowej wykonania V symfonii podjął się francuski dyrygent Alain Lombard. To doświadczony artysta. Urodził się w 1940 roku w Paryżu i w tym mieście ukończył konserwatorium. Dyrygenckie umiejętności doskonalił potem, pracując m.in. jako asystent legendarnego Leonarda Bernsteina.

Do symfonii Beethovena Alain Lombard doda „Muzykę na instrumenty strunowe, perkusję i czelestę” Bartoka. Utwór powstał w 1936 r., a więc pochodzi z zupełnie innej epoki. Węgierski kompozytor zachował w nim jednak tę samą czteroczęściową formę i podobny rodzaj ekspresji co Beethoven.

[i]Alain Lombard, Filharmonia Narodowa, ul. Jasna 5, bilety: 25 – 45 zł, rezerwacje: tel. 22 551 71 30, piątek (27.11), godz. 19.30, sobota (28.11), godz. 18.[/i]