Zainspirowała setki kapel, jej płyty sprzedały się w milionach egzemplarzy. Zaczynali od death metalu, żeby od końca lat 80. poświęcić się całkowicie trashowi.
Dopięli swego – „Arise”, „Chaos A. D.” i „Roots” stały się kamieniami milowymi ciężkiego grania. W popularnym na początku lat 90. hard core znaleźli pomysł na siebie – włączanie elementów obcych gatunkowo dało początek gatunkowi nazwanemu groove metalem. Sepultura zbiła ten kapitał, posiłkując się między innymi etnicznymi motywami z korzennej muzyki Brazylii.
Kiedy w 1996 roku jeden z założycieli grupy Max Cavalera odszedł z zespołu, wydawało się, że „Roots Boody Roots” stanie się czymś w rodzaju ich epitafium. Jednak Sepultura wyszła z tego bez szwanku, miejsce za mikrofonem zajął Amerykanin Derrick Green, który z czasem przeprowadził się do Brazylii. Okazał się cierpliwym uczniem, nie tylko ucząc się portugalskiego, ale próbując naśladować styl Cavalery i łącząc techniki śpiewu od mantrowania i rapowania do growlingu.
Cztery lata temu z kapelą pożegnał się drugi z braci Cavalera Igor, ale zespół znów nie stracił wiele z dawnego impetu. Po płycie „Dante XXI”, opartej na motywach „Boskiej komedii”, przystąpili do nagrania kolejnego koncept-albumu.
Nowy krążek „A-Lex” za kanwę ma „Mechaniczną pomarańczę”. Dzięki temu do repertuaru słynnych coverów (U2, Public Enemy, Jane’s Addiction) dołączył „Ludwig Van”, dzieło na cześć ukochanego kompozytora Alexa, bohatera książki.