Cegła z domu Kopernika

Fryderyk Chopin - nie wiemy, czy rzeczywiście odwiedził wszystkie miejscowości, które się tym szczycą, ale na pewno zajadał się piernikami w Toruniu.

Publikacja: 29.04.2010 10:44

Cegła z domu Kopernika

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

„Widziałem ja prawda, i całą fortyfikację ze wszystkich stron miasta, ze wszystkimi szczegółami, widziałem sławną machinę do przenoszenia piasku z jednego miejsca na drugie – 15-letni Fryderyk donosił latem 1825 r. w liście przyjacielowi Janowi Matuszyńskiemu – prócz tego kościoły gotyckiej budowy, od Krzyżaków fundowane, z których jeden w 1231 r. zbudowany. Widziałem wieżę pochyłą, ratusz sławny, tak zewnątrz, jako i wewnątrz, którego największą osobliwością jest to, iż ma tyle okien ile dni w roku, tyle sal ile miesięcy, tyle pokoi ile tygodni i że cała budowla onego jest jak najwspanialszą, w guście gotyckim. To wszystko jednak nie przechodzi pierników, oj pierników, z których jeden posłałem do Warszawy”.

Jeśli spojrzymy na mapę Polski z zaznaczonymi miejscami, w których gościł Chopin, wniosek nasuwa się jeden: był wytrwałym turystą, zważywszy na i wiek, i na ciągłe kłopoty ze zdrowiem. Pierwsze wakacje poza Warszawą spędził w 1823 r., ale pojechał jedynie do Żelazowej Woli i być może do podwarszawskich Pęcic. Za to rok później rozpoczął już dłuższe wędrówki i do 1830 r. zdołał odwiedzić nie tylko Toruń, ale także Wrocław, Gdańsk, Płock, Poznań, Kraków, Bielsko, Cieszyn, Kalisz, Puławy, Lublin czy Zamość. Wszystkie mniejsze miejscowości trudno zliczyć.

[srodtytul]„Kuryer Szafarski”[/srodtytul]

Wśród licznych podróży szczególne znaczenie miał dwukrotny wakacyjny pobyt w Szafarni oddalonej o 7 km od Golubia-Dobrzynia. Bywał tam w majątku Juliana Dziewanowskiego, ojca jego kolegi z warszawskiego liceum, Dominika, zwanego Domusiem. To z tamtych wakacji pochodzi „Kuryer Szafarski” – gazeta, w której nastoletni Fryderyk w żartobliwym tonie relacjonował, co zobaczył, przeżył i czego doświadczył podczas pobytu na ziemi dobrzyńskiej. A wszystko wydawało mu się interesujące: napotkani wieśniacy, bójki służących, swawole zwierząt domowych...

Ten beztroski wakacyjny czas w Szafarni i okolicach wywarł istotny wpływ na artystyczny rozwój Chopina. To tam po raz pierwszy dogłębnie wszedł w świat polskiego folkloru. Notował usłyszane pieśni, brał udział w obrzędach, a nawet włączał się do wiejskich zabaw, przygrywając muzykantom na basetli. W tym okresie skomponował pierwsze mazurki o cechach właściwych dla muzyki ludowej Mazowsza i Kujaw.

Podczas letnich miesięcy Chopin z Dziewanowskimi bywał zapraszany do okolicznych dworów, nazwy posiadłości przewijają się w listach do rodziny. Zapewne wiele tamtejszych rodzin chciało poznać młodziutkiego pianistę, o którego talencie zaczęło już być głośno. A że dobrze czuł się w towarzystwie, nie unikał takich spotkań. Z dworków i pałaców, w których bywał na ziemi dobrzyńskiej, zachował się eklektyczny pałac w Ugoszczu, wówczas należący do Borzewskich, i dworek w Obrowie (wtedy własność Romockich). Wiadomo, że grywał na organach w barokowym kościele karmelitów w Oborach, finansowo wspieranym przez kilka pokoleń Dziewanowskich z Szafarni. I że wybrał się do Golubia, by zobaczyć górujący nad miastem zamek warowny. Jeździł do Sokołowa, by odwiedzać tam swego bliskiego kolegę, starszego o pięć lat Jasia Białobłockiego, ciężko chorego już wówczas na gruźlicę.

Pamięć o pobytach Chopina w Szafarni przetrwała do dziś. Działa tam Ośrodek Chopinowski dysponujący salą koncertową i niewielkim muzeum. Organizowane są koncerty, konkursy recytatorskie i plastyczne, a przede wszystkim Międzynarodowe Konkursy Pianistyczne

im. Fryderyka Chopina dla dzieci i młodzieży. Warto jednak pamiętać, że nie ma już drewnianego dworu, w którym mieszkał młody Frycek. Budynek rozebrano w początkach XX wieku zgodnie z wolą ówczesnych właścicieli Szafarni. Zamiast niego postawiono murowany, eklektyczny pałacyk, prawdopodobnie w innym miejscu niż siedziba Dziewanowskich.

[srodtytul]Wyprawy do Prus[/srodtytul]

Z Szafarni urządzano także dalsze wyprawy, wymagające przekroczenia granicy z Prusami (po 1815 r. ziemia dobrzyńska znalazła się w należącym do Rosji Królestwie Polskim). „Jutro rano jedziemy do Turzna i nie mamy wrócić aż we środę” – donosił Fryderyk rodzicom w sierpniu 1825 r. Od początku XIX w. właścicielem tego majątku był Augustyn Bartłomiej Działowski. Prowadził dwór prawdziwie polski, z bogatą biblioteką i kolekcją dzieł sztuki oraz z dobrym instrumentem, na którym grał Chopin. W późniejszym okresie pałac w Turznie kilkakrotnie bywał przebudowywany.

Także latem 1825 r. Chopin wybrał się do Torunia. Miał kilka powodów, by go odwiedzić. W tym mieście urodził się uważany za jego ojca chrzestnego Fryderyk hrabia Skarbek. Podczas pobytu Chopin najprawdopodobniej zatrzymał się w okazałej XVIII-wiecznej kamienicy Jakuba Fengera, ojca Ludwiki Skarbkowej. Kamienica ta (przy ulicy Mostowej 14) zachowała się do dziś. Z Torunia wywodziła się ponadto rodzina autora „Słownika języka polskiego” Samuela Bogumiła Lindego, bardzo zaprzyjaźnionego z Chopinami, stałego bywalca czwartkowych spotkań w ich warszawskim domu.

Fryderyk bardzo interesował się miastem „Cóżeś widział w Puławach? Widziałeś część tylko małą tego, na co moje oczy w całości spoglądały” – pisał do swego kolegi Jana Matuszyńskiego, a chodziło mu o cegłę z domu Kopernika, którą księżna Czartoryska umieściła w swych puławskich zbiorach. Dumny Fryderyk zaś donosił, że widział „cały ten dom, całe to miejsce”, i dodawał zaraz ze złością… „lubo teraz nieco sprofanowane. Wystaw sobie, Kochany Jasiu, w owym kącie w tym pokoju, gdzie ten sławny astronom życiem udarowany został, stoi łóżko jakiegoś Niemca, który pewno, objadłszy się kartofli, dość często puszcza zefiry, a po owych cegłach z których jedną z wielkimi ceremoniami do Puław nie jedna łazi pluskiewka”.

Pierniki były jednak najważniejsze. „Porzuciwszy Kopernika, zacznę o pierniku toruńskim – pisał w kolejnym liście. – Podług zwyczaju tutejszego piekarzy, sklepy do pierników są to sienie obstawione skrzyniami na klucz dobrze zamykanymi, w których rozgatunkowane, w tuziny ułożone pierniki spoczywają”.

Jest także jeszcze inny ciekawy, a mało znany wątek z dziejów rodziny Chopinów, związany z Kujawami. Dotyczy matki Fryderyka, Tekli Justyny z Krzyżanowskich (pierwszego imienia, otrzymanego na chrzcie nigdy nie używała). Urodziła się w 1782 r. w Izbicy Kujawskiej, gdzie w tamtejszej okolicy jej ojciec, Jakub Krzyżanowski, zajmował się m.in. administrowaniem dobrami rodziny Skarbków, a następnie Czetwertyńskich.

Nie wiadomo, jak potoczyły się losy dziadków Fryderyka po 1798 r., gdy kujawskie dobra Skarbków zaczęły zmieniać właścicieli. Zapewne Krzyżanowscy przenieśli się wraz z rodziną Skarbków do Warszawy, umieściwszy swą córkę Justynę w Żelazowej Woli, gdzie poznała wychowawcę i nauczyciela dzieci Skarbków, Mikołaja Chopina.

[i]W tekście wykorzystałem informacje z dwóch przewodników: „Polska Chopina” Marity Albán Juárez i Ewy Sławińskiej-Dahlig, NIFC 2007, oraz „Śladami Chopina” Liliany Olchowik-Adamczewskiej, Kazimierza Kuneckiego i Tomasza Ławeckiego, BOSZ, 2010.[/i]

Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji